Tytuł: |
Mniej niż zero |
Autor słów: |
|
Autor muzyki: |
|
Data powstania: |
1983 |
Proponuję, aby metodami operacyjnymi wzmocnić tendencję spadkową piosenki i wyeliminować ją z listy przebojów po dwóch-trzech tygodniach. Natychmiastowe wyeliminowanie jest także możliwe, jednak wprowadziłoby niepotrzebny rozgłos. Taką notatkę podpisaną przez urzędnika MSW znaleziono w archiwach. Poważnie. Oto surrealistyczny obrazek Tamtych Czasów. No bo jak „wzmocnić tendencję spadkową”? Wysyłać setki głosów na piosenki-konkurentki? Puścić plotkę, która obrzydzi utwór słuchaczom?
O co tak naprawdę chodziło wyjaśni się za chwilę, na razie przenieśmy się w czasie do późnej jesieni 1981 r. To był okres zmian, w artystycznym życiu Jana Borysewicza i Andrzeja Mogielnickiego. Pierwszy pożegnał się z Budką Suflera, drugi także, zabierając z sobą Izabellę Trojanowską. Został producentem jej drugiego albumu i spędzał czas w Krakowie gdzie płytę nagrywano. Chodził mu po głowie pomysł stworzenia nowoczesnego zespołu rockowego. Jednego muzyka już miał, utalentowany gitarzysta i kompozytor Janek Borysewicz, został ściągnięty do Krakowa nie tylko jako muzyk sesyjny. Postanowiono popracować nad repertuarem nieistniejącej jeszcze grupy. Był także chytry plan, aby wykorzystać „moce produkcyjne” drogiego bardzo studia, przyspieszyć prace nad albumem Izy, a „zaoszczędzony” czas, wykorzystać na własne nagrania
Janek miał wtedy okres erupcji twórczej, opowiada Mogielnicki. Przynosił utwory i jeden był lepszy od drugiego. Numer, w numer. Praca wyglądała w ten sposób, że on, grał mi to co wymyślił na gitarze i śpiewał. Robił to naprawdę dobrze. Nakręcały nas te spotkania. Do tego słuchaliśmy dużo nowej muzyki i przypasowywaliśmy to co chcemy robić do tego co dzieje się na świecie. No i właśnie jeden z kawałków Janka wydał mi się wyjątkowo staromodny, brzmiał nienowocześnie. Linia melodyczna była jednak na tyle fajna, że napisałem krótki tekst i nagraliśmy to. Zresztą z Jankiem w roli wokalisty. Nagraliśmy i odłożyliśmy, bo jakoś nie pasował do innych naszych piosenek „Minus 10 w Rio”, „Mała Lady Punk”. Był z innej bajki.
Ożywić go miała Nowa Krew. Napłynęła w postaci dwóch byłych muzyków Oddziału Zamkniętego, Pawła Mścisławskiego i Jarka Szlagowskiego. Nie podobało im się, że muszą na koncertach grać taki obciachowy utwór. Zaczęli go „uzdatniać”, aż przed występem, bodaj w Kaliszu, osiągnięto zadowalający efekt. Postanowiono nagrać nową wersję już z wokalistą Januszem Panasewiczem i rozbudowanym, charakterystycznym wstępem gitarowym Borysewicza. Ten wstęp tak zdominował resztę, że szukano sposobu, aby jakoś „złamać” silnie gitarowe brzmienie.
– Może wykorzystajmy klawisz – zaproponował Janek
– I co będziesz woził klawisz na koncerty? – zaoponował Mogielnicki.
– To może ja bym zagrał na grzebieniu, śpiewną mową z Olecka, zaproponował Janusz.
Na głośne „Cooo??” Wyciągnął z tylnej kieszeni spodni grzebień, znalazł jakąś bibułkę i zagrał. I tak zostało.
Poszło tak dobrze, że postanowiono wprowadzić inne jeszcze efekty specjalne. Na przykład okrzyki. Niestety chłopcy dość niemrawo pokrzykiwali to Oooo!Oooo!Ooo!Ooo! Zniecierpliwiony Mogielnicki miał wtargnąć do studia, i spytać „co wyście k...a nigdy na meczu piłkarskim nie byli? O!O!OIO!” Wrzasnął, podał ton, reszta dołączyła i tak oto autor tekstu znalazł się na taśmie.
A jak było z tym groźnym dla bezpieczeństwa państwa tekstem? Przeczytałem kiedyś żartobliwie filozoficzne opowiadanie, opowiada Mogielnicki, że człowiek w obecnej cywilizacji coraz mniej znaczy. A dlaczego? Między innymi dlatego, że nie da się już wywołać żadnej rewolucji, bowiem.... wyasfaltowano ulice. Nie ma już bruku z którego można by zbudować barykady. Tak to do mnie przemówiło, że o tym napisałem. A, że wydanie singla zbiegło się ze śmiercią Grzegorza Przemyka, że miał on „zdaną maturę na pięć”, że podobno koledzy śpiewali mu nad grobem tę piosenkę, zainteresowała się nią bezpieka. I mną przy okazji. Obserwowano mnie, odwiedził mnie dzielnicowy, dopiero kiedy się okazało, że tekst powstał lata przed śmiercią Przemyka, odpuszczono.
Utwór „Mniej niż zero” wszedł na Listę Trójki 21.05.1983 r. i spadł z niej po trzynastu tygodniach. Marek Niedźwiecki zaklina się, że „w sposób naturalny”[2].
1. |
|
2. |
Halber, Adam |
3. |
http://www.angora.pl |