Wariant 1
StrzałkaMy też, pastuszkowie,
nie tylko królowie,
na wozie
jedziemy z kapelą,
niech nas rozweselą
na mrozie.
Graj, mówi Jezus, Bartku, swoje.
Stój, Dziecię, tylko bas wystroję
i smyczek.
Bartos sobą troska,
że nie ma i włoska
na smyku,
a nie myśląc wiele:
szast ogon kobyle
do szyku.
Jak zarżnie w swoje szałamaje,
aż Jezus paluszkami łaje:
Powoli.
Wach do swoich basów
przypiął sześć kiełbasów
wesoło,
Woś na swej oboi
wielkie figle stroi,
nuż w koło.
Ru ru ru – Wach na swoim basie,
dii dii dii – Krążel na kiełbasie,
ha sa sa![1]
Wariant 2
StrzałkaMy też, pastuszkowie,
nie tylko królowie,
na wozie, na wozie,
jedziemy z kapelą,
niech nas rozweselą
na mrozie, na mrozie.
Graj, mówi Jezus, Bartku, swoje.
Stój, Dziecię, tylko bas wystroję
i smyczek, i smyczek.
Bartos sobą troska,
że nie ma i włoska
na smyku, na smyku,
a nie myśląc wiele:
szast ogon kobyle
do szyku, do szyku.
Jak zarżnie w swoje szałamaje,
aż Jezus paluszkiem łaje:
powoli, powoli.
Kuba na swe dudy
coraz spojrzy z budy,
boi się, boi się;
ale Józef stary
porwawszy gańdziary:
połóż się, połóż się.
Wnet Kuba zaczął grać od ucha,
aż urwał rękaw u kożucha
na sobie, na sobie.
Banach choć pijany
zdjąwszy lirę z ściany
surmuje, surmuje;
zagrał po francusku,
a Jarosz po chińsku
tańcuje, tańcuje.
Rzekł Maciek: my nierówno skaczem,
przeparzył Jarosza korbaczem:
nie żartuj! nie żartuj!
Stach choć sturbowany
zagra ci w organy:
Jezusku, Jezusku;
Złapał mendel kotów,
narobił fagotów
po włosku, po włosku.
Nuż koty nie w żartowne tony,
gdyż miały wszczepione w ogony,
ach rata! ach rata.
Jędrek wlazł do turmy,
próbuje swej surmy,
jak może, jak może;
a Maciek skazuje,
niech Jędrzej surmuje
w oborze, w oborze.
Cóż czyni Jędrek, chłop mizerny?
Zdjął buty, zrobił z nich waltorny,
jak umiał, jak umiał.
Bądź zdrów! Panie młody,
trzeba iść do trzody
ścieżeczką, ścieżeczką.
Jezus mruga brewką,
daj im miód z konewką
i z beczką, i z beczką.
Dziękują Panięciu pastuchy
nalawszy po gardło swe brzuchy,
Wariant 3
StrzałkaMy też, pastuszkowie,
nie tylko królowie,
na wozie, na wozie.
Jedziemy z kapelą,
niech nas rozweselą
na mrozie, na mrozie.
Graj, mówi Jezus, Bartku, swoje.
Stój, Dziecię, jeno bas wystroję
i smyczek, i smyczek.
Bartos sobą troska,
że nie ma i włoska
na smyku, na smyku.
A nie myśląc tyle,
szach ogon kobyle,
do szyku, do szyku.
Jak zarznie w swoje szałamaje,
aż Jezus znak paluszkiem daje:
powoli, powoli![6]
1. |
Szweykowska Anna, Polskie kolędy i pastorałki: antologia, wyd. 3, Kraków, Polskie Wydawnictwo Muzyczne, 1989, s. 126, 127, 179, 180. |
2. |
Egert-Romanowska, Joanna, Thor, Piort Robert, Kolędy: chwała na wysokości a pokój na ziemi!, wyd. 3, Warszawa, Wydawnictwo Alfa-Wero, 1990, s. 55, 56. |
3. |
Olszewski Jerzy, Śpiewnik młodej wsi: na 2 głosy, Warszawa, Centralny Związek Młodej Wsi, 1937, s. 65. |
4. |
|
5. |
|
6. |
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską w ramach Małopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007–2013.