Tytuł: |
Smak i zapach pomarańczy |
Autor słów: |
|
Autor muzyki: |
|
Data powstania: |
1972 |
Owoce cytrusowe, szczególnie w naszej szerokości geograficznej były przedmiotem inspiracji wielu twórców. Sergiusz Prokofiew przypisywał im zdolności uwodzicielskie w „Miłości do trzech pomarańczy”, Julian Tuwim mimochodem, jakby dla ozdoby przywołał je w wierszu „Pomarańcze mandarynki”, po latach pięknie zinterpretowanym przez Marka Grechutę. Bogdan Chorążuk zaś bez ogródek stwierdza:
Lubię śpiewać, lubię tańczyć
Lubię zapach pomarańczy
Przypomnijmy, kompozytor Tadeusz Woźniak i poeta Bogdan Chorążuk poznali się za sprawą Jerzego Juliusza Emira, także poety, który jak opowiadał Woźniak: pewnego razu Jurek przyszedł na spotkanie z kolegą. Kolega nic nadzwyczajnego, ubrany raczej mało artystycznie w taki szary, urzędniczy garniturek. Przedstawiony został jako twórca wierszy, który chciałby nawiązać współpracę. Ufałem Jurkowi, więc się zgodziłem pomóc. Miałem pomysł na muzykę zagrałem melodię, napisałem „rybę” i mówię „proszę spróbować”. Następnego dnia wydarzyła się rzecz niesłychana. Facet przyniósł mi do tej jednej melodii dziesięć różnych tekstów. Były tak dobre, że większość z nich wykorzystałem później w różnych sytuacjach. Wybrałem wiersz zatytułowany „Z dobrych przeczuć” i taki był początek mojej współpracy z Bogdanem Chorążukiem.
Ta sprawność w pisaniu, rzadko spotykana w środowisku solidność i terminowość tak bardzo urzekły kompozytora, że współpraca obu panów trwa do dziś. W opisywanym przez nas czasie, czyli w 1971 r. Chorążuk dysponował jeszcze jednym atutem, którym przekonał dwudziesto-cztero letniego Tadeusza Woźniaka. Miał on otóż szuflady pełne wierszy, aż proszących się o wykorzystanie w piosenkach. Po prostu brać-wybierać. No to wybrał artysta kilkadziesiąt tekstów, umieścił w sznurowanej tasiemkami tekturowej teczce i zabrał ze sobą do pracy.
Zaraz opowiem o tej pracy, najpierw jednak dygresja. Otóż każdy kto choć trochę zna twórczość Tadeusza Woźniaka, zgodzi się, że przeważają w niej utwory sentymentalne, refleksyjne, raczej wymagające skupienia i uwagi. Toteż każdego, kto zna tę twórczość, musi zaskoczyć utwór zadziwiająco wesoły, rześki i pogodny jakim jest „Smak i zapach pomarańczy”. Skąd ta nagła i rzadka zmiana barw? Zaraz się wyjaśni.
Zabrałem tę teczkę na trzymiesięczny wyjazd do Bułgarii, wspomina kompozytor. Tam razem z Alibabkami dawaliśmy co wieczór półgodzinny występ w reprezentacyjnym barze. Wakacje. Złote Piaski. Cały dzień wolny, pół godziny nie męczącej pracy w miłym towarzystwie. Pogoda piękna, niezawodna. Płacą świetnie. Lewy wymienia się na ruble, ruble są transferowe, więc transferuje się je na bony PeKaO. Dość powiedzieć, że wyjeżdżałem poważnie zadłużony, a wracałem oddłużony i zamożny. No i w takiej atmosferze, beztroski i wypoczynku zaglądałem do tej teczki Bogdana.
A w tej teczce, wesoła miniaturka, sławiąca radości życia i nawet dość dowcipnie napisana. Weźmy choćby taki fragment
Przejmująco pachną lipy, rośnie mi pomału broda
Wieczór, aż od dziewcząt kipi, może czeka mnie przygoda
Miejscami, jak choćby w sformułowaniu „wszyscy niosą oczy jasne” klimat raczej bliższy jest Hitchcockowi niż wakacyjnym nastrojom, ale kto by tam w Złotych Piaskach zwracał uwagę na takie drobiazgi.
Premiera piosenki, kontynuuje piosenkarz, miała miejsce na plaży. Odśpiewałem całość koleżankom Alibabkom, spodobało się bardzo, były chyba nawet jakieś pląsy na bosaka. No to już wiedziałem, że będzie przebój. Śpiewam go do dziś, a najbardziej zadziwiło mnie, kiedy znalazłem tekst i nuty w... jakimś śpiewniku piosenki turystycznej[2].
1. |
|
2. |
Halber, Adam |
3. |
http://www.angora.pl |
4. |
http://www.tekstowo.pl |