Czterdzieści lat minęło

Zgłoszenie do artykułu: Czterdzieści lat minęło

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE i ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 10 maja 2018 (Dz. U. poz. 1000), w celu wymiany informacji z zakresu polskiej pieśni i piosenki. Wymiana informacji będzie się odbywać zarówno za pośrednictwem niniejszego formularza jak i bezpośrednio, w dalszym toku spraw, redaktora bazy danych, prowadzącego korespondencję z właściwego dla niego adresu mailowego.
Administratorem danych jest Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” z siedzibą w Krakowie przy ulicy Krakusa 7. Wszelkie dokładne informacje o tym jak zbieramy i chronimy Twoje dane uzyskasz od naszego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (iodo@bibliotekapiosenki.pl).
Wszystkim osobom, których dane są przetwarzane, przysługuje prawo do ochrony danych ich dotyczących, do kontroli przetwarzania tych danych oraz do ich uaktualniania, usunięcia jak również do uzyskiwania wszystkich informacji o przysługujących im prawach.

Tytuł:

Czterdzieści lat minęło

Autor słów:

Stanisławski, Jan Tadeusz

Autor muzyki:

Matuszkiewicz, Jerzy

Data powstania:

1974

Informacje

A dokładniej, trzydzieści sześć, od czasu, kiedy to, jak pisze Jerzy Gruza w „Telewizyjnym alfabecie wspomnień”: Mieliśmy z KTT po czterdzieści lat i zaczęliśmy kopiować swoje życie... Problemy, frustracje, lęki o zdrowie, że gonią nas młodzi, że pora na romans, że łysiejemy... Powstał pomysł, żeby zrobić z tego kabaret. Prowadzić to miała Irena Dziedzic gwiazda telewizyjna pierwszej wielkości. Ale jakoś tak ten temat przekręcił nam się w serial.

Rzeczywiście Gruza (42 l.) i Krzysztof Teodor Toeplitz (41 l.) przystąpili w 1973 r. do pisania scenariusza, nazwijmy to, „pokoleniowego”. Miało być lekko, dowcipnie, ale i mądrze. Owo „lekko” dotyczyło także muzyki. Gruza miał jak najlepsze doświadczenia ze współpracy z Jerzym Matuszkiewiczem (46 l.). Znali się ze studiów w Szkole Filmowej, ale współpraca została przypieczętowana udaną ścieżką dźwiękową do serialu „Wojna domowa”.

Zamówiono więc muzykę, a żeby omówić szczegóły zaaranżowano spotkanie, co tu ukrywać zakrapiane, w domu Matuszkiewiczów. Reżyser przybył ze scenariuszami dwóch pierwszych odcinków. Kiedy pierwszy etap kolacji został zakończony, goście przeszli do pokoju, w którym stał fortepian, żeby skonsumować właściwy cel wizyty, czyli popracować nad piosenką firmującą serial.

W pierwszym odcinku, wspomina Jerzy Matuszkiewicz, główny bohater obchodzi czterdzieste urodziny. No to pomyśleliśmy sobie, że „czterdzieści lat minęło” będzie dobrym szlagwortem. No i potem zaczęliśmy ciągnąć ten tekst. Im późniejsza pora i szybciej krążące szklanki, tym bardziej perliste pomysły przychodziły nam do głowy. W zabawę włączyły się nasze żony i tak właściwie zrodził się cały pomysł.

Następnego dnia, jak to w życiu, okazało się, że wczorajszy „świetny” tekst jest kulawy, nie trzyma rytmu, ale sama idea jest znakomita. Trzeba go oddać do „uzdatnienia” zawodowemu tekściarzowi. Padło na Jana Tadeusza Stanisławskiego. Miał on wtedy na koncie parę naprawdę wielkich przebojów, bo przecież zgodzą się Państwo, że takimi były „Orkiestry dęte” czy „Cała sala śpiewa z nami”? Był więc autorem „na fali” i teraz miał się zmierzyć z tekstem, który zaczynać się miał – upierali się Gruza z Matuszkiewiczem – od słów „Czterdzieści lat minęło, jak jeden dzień”. Trzeba przyznać, że profesor uporał się z zadaniem wzorowo („pracuję tylko z najlepszymi” – mówi Jerzy Gruza). Użył dość trudnego rymowania, co drugiej linijki wiersza, ale wprowadził też zabawne bon moty, w rodzaju „więc nie wbijaj w głowę, żeś przeżył połowę, ale, że dopiero pół”, albo „a gdy cię czas pogania, przodem puszczaj drania, bo masz czterdzieści nowych lat”.

W sumie zapowiadało się nieźle. Teraz trzeba było znaleźć wykonawcę. Pytany o to skąd w piosence z „Czterdziestolatka” wziął się Andrzej Rosiewicz (30 l.), Gruza odpowiada tym swoim lakonicznym „pracuję tylko z najlepszymi”, bardziej rozmowny jest Matuszkiewicz. Myśleliśmy o tym, wspomina, żeby to było zaśpiewane na uśmiechu, żeby piosenka była lekko pastiszowa, a ponieważ on miał już jakieś tego typu nagrania, pomyśleliśmy o nim. I to był dobry pomysł.

Tej samej wersji trzyma się sam Rosiewicz. Nie znałem, ani Gruzy, ani Matuszkiewicza, mówi. Kiedy zwrócili się do mnie z propozycją nie byłem specjalnie znanym artystą. Śpiewałem jazzy w „Stodole” i miałem jakieś tam śmieszne pioseneczki z Asocjacją Hagaw. Ale kiedy usłyszałem ten taki jazzująco-musicalowy kawałek, pomyślałem, że to właśnie w moim stylu. Pamiętam za to dokładnie to nagranie. Tańczyłem wtedy taniec towarzyski i na SGP-S-sie (dziś Szkoła Główna Handlowa), odbywał się turniej taneczny. Tak byłem przejęty, że tuż po tym turnieju zjawiłem się w studio na Myśliwieckiej z numerem startowym na plecach. Bardzo to wszystkich rozbawiło stąd może i taka jakaś pogoda w tej piosence.

Okazał się Rosiewicz, tak nierozerwalnie związany z motywem z „Czterdziestolatka”, że kiedy kręcono serię „Dwadzieścia lat później” także został zaproszony do nagrania.

I tylko tajemnicą zostaje dlaczego do kinowej wersji przygód bohaterów serialu, zatytułowanej „Motylem jestem” Gruza zamówił tytułową piosenkę u innego niż Matuszkiewicz, kompozytora? Postaram się wyjaśnić tę sprawę przy innej okazji[2].

Bibliografia