Tytuł: |
Motylem jestem |
|
Butterfly girl |
Autor słów: |
|
Autor muzyki: |
|
Data powstania: |
1974 |
Jesienią 1972 r. Marian Zacharewicz udał się do Paryża. Cele miał dwa odzyskać uczucie Ireny Jarockiej, byłej narzeczonej i przywrócić ją polskiej publiczności. Argumentami dysponował silnymi, po pierwsze napisaną przez siebie piosenkę „Wymyśliłam Cię”, po drugie obietnicę, graniczącą z pewnością, że zrobi z Ireny gwiazdę.
Jak wiadomo, udało się. Tuż przed Gwiazdką piosenkarka pożegnała stolicę Francji i wkrótce, jak to w bajkach bywa, zamieszkała w drewnianym domku mamy narzeczonego, a wkrótce męża. Ten zaś zabrał się za realizację obietnicy. „Wychodził” w wytwórni Pronit kontrakt na płytę i czekała go kwerenda po twórcach piosenek, żeby zdobyć „mocny” repertuar.
Zaczął od najwyższej półki. Nie odmówili Seweryn Krajewski, Janusz Kondratowicz, Marek Dutkiewicz, Wojciech Trzciński, Andrzej Korzyński.
Miałem piosenkę napisaną z Andrzejem Tylczyńskim – opowiada ten ostatni. Nosiła tytuł „Motylem jestem” i czekała na właściwą oprawę, czyli wykonanie. Kiedy zgłosił się Marian, od razu wiedziałem co zaproponować. Irena, wtedy dwudziesto paroletnia, była śliczną, zwiewną dziewczyną. Takim właśnie motylem. Zadzwoniłem do Tylczyńskiego i powiedziałem, że znalazłem idealną wykonawczynię dla naszej piosenki.
Tymczasem o mało co, utwór by nie przepadł. Właśnie dlatego, że artystka była „dwudziesto paroletnią, śliczną, zwiewną dziewczyną”, na dodatek jak głosiły ówczesne plotki, po licznych, burzliwych, paryskich romansach. W wydanej po latach książce zatytułowanej, (a jednak!) „Motylem jestem, czyli piosenka o mnie samej” pisze o tym tak: gdy Andrzej Korzyński zagrał mi skomponowaną przez siebie melodię, zaakceptowałam ją bez zastrzeżeń, natomiast tytuł zaproponowany przez Andrzeja Tylczyńskiego, niespecjalnie przypadł mi do gustu. Bałam się niestosownych skojarzeń na mój temat. Po plotkach, jakie pojawiły się po powrocie z Paryża, byłam uczulona na różne opinie i bardzo się nimi przejmowałam.
Nie miał takich oporów Marian Zacharewicz. Ba, tak bardzo był przekonany, że ma materiał na przebój, że umieścił piosenkę na drugim miejscu strony „A” płyty i był pewien, że zainteresuje nią radio. A tu, klęska. Zgoła inną opinię o „Motylu” miał ówczesny dyrektor muzyczny programu Pierwszego. I wcale nie chodziło o jakieś postparyskie plotki. „To infantylny, bezwartościowy kawałek” zawyrokował i zabronił piosenkę grać. (Po jakimś czasie okazało się, że nie lubił Korzyńskiego, po którym przejął dyrektorski fotel i to mógł być prawdziwy powód niechęci). Zacharewicz postanowił zadziałać „sposobem”. Podczas tras koncertowych odwiedzał rozgłośnie regionalne gdzie zostawiał taśmę. Wkrótce piosenkę znała cała Polska. Ale mistrzowskim posunięciem było wprowadzenie jej do radiowego „Koncertu życzeń”, tam władza Dyrektora nie sięgała, za to audycja miała gigantyczną słuchalność. Skończyło się na tytule Piosenki Roku 1975.
To jednak był dopiero początek. Miała się bowiem zacząć kariera filmowa i piosenki i piosenkarki. Najpierw nieśmiało wykorzystano ją (piosenkę) w jednym z odcinków serialu „Ile jest życia”, wreszcie... ale niech opowie sama Irena Jarocka: zadzwonił do mnie ktoś z Zespołu Filmowego „X” mówiąc, że Jerzy Gruza i Krzysztof Teodor Toeplitz napisali scenariusz do kinowej wersji serialu telewizyjnego „Czterdziestolatek”... Scenarzystom bardzo spodobała się piosenka „Motylem jestem”, a moja kariera była dla nich idealnym wzorem sukcesu. Zaproponowali, żebym zagrała jedną z głównych ról... Propozycja wydała się kusząca. Po głębokim namyśle zgodziłam się.
Film odniósł sukces, ale przyniósł też nieoczekiwane wydarzenia. Część widzów tak bardzo uwierzyła (to może być zasługa talentu aktorskiego artystki) w kinową opowiastkę, że wkrótce radio, telewizja, a także sama piosenkarka zaczęły otrzymywać listy zawierające zdania w rodzaju „jak pani mogła rozbijać rodzinę inżyniera Karwowskiego?”, „nie spodziewaliśmy się po Pani takiego zepsucia”, a także epitety z których „lafirynda” był najdelikatniejszy.
Poza tym, same korzyści. Sformułowanie „motylem jestem” weszło do obiegowego języka. Rudi Schuberth śpiewał „motylem byłem, ale przytyłem”, zaś sama pani Irena, uważa dziś, że to piosenka najlepiej oddająca jej osobowość[2].
1. |
|
2. |
Halber, Adam |