Wariant 1
StrzałkaCiężki los podchorążego(1),
Wszyscy ludzie żałują go.
Ledwie oczy przetrzeć zdoła,
„Zbiórka, chłopcy!” – doktor woła.
Cwałem w cwał, wdechy, wydechy,
Chcą ci robić z piersi miechy.
Ledwie fusy wypić zdoła,
Już dyżurny: „Zbiórka!” woła.
Ledwie zerwał się z noclegu,
Już iść musi do szeregu.
Próżno jęczą maruderzy,
Nikt im tutaj nie uwierzy.
Nie przekonasz ty doktora!
Nunc est mortis tuae hora(2)!
W „rozwiniętym” z tornistrami,
Z karabinem, z łopatkami.
Dalej, chłopcy! Dalej, żwawo!
„Spocznij! – Baczność! – Równaj w prawo!”
Po raporcie wymarsz w pole,
Pręż się, chłopie, aż coś kole.
Nieprzyjaciel wprost przed nami!
„W tyraliery...plutonami!”
Jeśli zrobisz nie z ochotą,
Zaraz będzie „Padnij” w błoto.
A gdy żołnierz nóg nie czuje,
Pan porucznik się raduje.
Nasz porucznik chłop jest byczy,
Tylko czasem „Padnij!” krzyczy.
Maszeruje polska szkoła,
„Duży krok!” – kapitan woła.
O wygody dla nas dbają,
Sienniki nam wypychają.
By zaś nam się lepiej spało,
Mokrą słomę wciąż nam dają.
Pokazują nam kawałki,
Ksawerego dyrdymałki.
Są też w szkole i ułani,
Którzy błyszczą ostrogami.
Lecz cóż, że im ona dzwoni,
Chodzą pieszo – nie ma koni.
Lecz wnet skończą się niedole,
(1) I Szkoła Podchorążych Legionów Polskich powstała w Krakowie w jesieni 1914 r. Z uwagi na zbliżający się front została przeniesiona do Jabłonkowa, a z końcem grudnia do Marmaros-Sziget. Kursem obejmującym około stu podchorążych kierował major Roman Albinowski. W styczniu 1915 r. absolwenci szkoły zasilili pułki legionowe, a część z nich została skierowana do Rozprzy koło Piotrkowi, gdzie formował się 6 pp Legionów Polskich.
(2) Nunc est mortis tuae hora (łac.) – Teraz jest godzina twojej śmierci.
Wariant 2
StrzałkaCiężki los podchorążego./bis
Wszyscy ludzie żałują go./bis
Ledwie oczy przetrzeć zdoła,/bis
Już na zbiórkę sygnał woła./bis
Cwałem w cwał, wydechy, wdechy,/bis
Z piersi chcą ci zrobić miechy./bis
Próżno jęczą maruderzy,/bis
Nikt im tutaj nie uwierzy./bis
Nie przekonasz ty doktora,/bis
Nunc est mortis tuae hora./bis
Ledwie zerwał się z noclegu,/bis
Już iść musi do szeregu./bis
W rozwiniętym z tornistrami,/bis
Z karabinem, łopatkami./bis
Dalej, naprzód, dalej żwawo,/bis
Spocznij! Baczność! Czwórki w prawo./bis
Po raporcie wymarsz w pole,/bis
Że aż podchorążych kole./bis
Nieprzyjaciel wprost przed nami,/bis
W tyraliery plutonami./bis
Trzeba robić to z ochotą,/bis
Bo inaczej padnij w błoto./bis
A gdy żołnierz nóg nie czuje,/bis
Pan porucznik się raduje./bis
Są też w szkole i ułani,/bis
Którzy brzęczą ostrogami./bis
Lecz cóż, że mu ona dzwoni,/bis
Chodzi pieszo, nie ma koni./bis
Lecz wnet skończą się niedole,/bis
Szkoła nasza pójdzie w pole./bis
Pokażemy, co umiemy,/bis
Wariant 3
StrzałkaCiężki los podchorążego,
Każdy człowiek żałuje go.
Ledwie oczy przetrzeć zdoła,
Już na zbiórkę sygnał woła.
Cwałem w cwał! Wydechy, wdechy!
Z piersi chcą ci zrobić miechy.
Próżno jęczą maruderzy,
Nikt im tutaj nie uwierzy.
Nie przekonasz ty doktora,
Nune est mortis tuae hora.
Ledwieś zerwał się z noclegu,
Już iść musisz do szeregu.
Po raporcie wymarsz w pole,
Że aż człeka w boku kole.
W rozwiniętym z tornistrami,
Z karabinem, łopatkami.
Dalej naprzód! Dalej żwawo!
Spocznij! Baczność! Czwórki w prawo!
Nieprzyjaciel wprost przed nami.
W tyraliery plutonami!
I ćwicz chłopcze to z ochotą
Bo inaczej – padnij! – W błoto.
A gdy żołnierz nóg nie czuje,
To pan Greffner się raduje.
Są też w szkole i ułani,
Którzy dźwięczą ostrogami.
Lecz cóż, że ostroga dzwoni,
Gdy – niestety – nie ma koni.
Lecz wnet skończą się niedole,
Szkoła nasza pójdzie w pole.
Pokażemy co umiemy,
Kiedy Mocha nabijemy.[4]
Wariant 4
StrzałkaCiężki los podchorążego,
Wszyscy ludzie żałują go!
Ledwie oczy przetrzeć zdoła
„Zbiórka – chłopcy!” – doktor woła.
Ledwie zerwał się z noclegu,
Już iść musi do szeregu.
Ledwie fusy wypić zdoła,
Już dyżurny – „Zbiórka!” – woła.
Cwałem w cwał, wdechy, wydechy,
Chcą ci zrobić z piersi miechy.
Próżno jęczą maruderzy,
Nikt im tutaj nie uwierzy.
Nie przekonasz ty doktora,
Nunc es mortis tuae hora.
W „rozwiniętym” z tornistrami,
Z karabinem, z łopatkami.
Dalej chłopcy, dalej żwawo,
„Spocznij!” – „Baczność!” – „Równaj w prawo!”
Po „raporcie” wymarsz w pole,
Pręż się chłopie, aż coś kole.
Nieprzyjaciel wprost przed nami,
W „tyraljery...” plutonami!
Jeśli nie robisz z ochotą,
Zaraz będzie: „Padnij!” w błoto.
A gdy żołnierz nóg nie czuje,
Pan porucznik się raduje...
O wygody dla nas dbają,
Sienniki nam wypychają.
By zaś nam się lepiej spało,
Mokrą słomę wciąż nam dają...
Są też w szkole i ułani,
Którzy błyszczą ostrogami.
Lecz cóż, że im ona dzwoni?
Chodzą pieszo... nie ma koni.
Lecz wnet skończą się niedole,
Szkoła nasza pójdzie w pole.
Pokażemy, co umiemy,
Gdy śmierć Moskwie przyniesiemy![5]
1. |
Roliński Adam, A gdy na wojenkę szli Ojczyźnie służyć...: pieśni i piosenki żołnierskie z lat 1914–1918: antologia, wyd. 2, Kraków, Księgarnia Akademicka, 1996, s. 275, 276, 444. |
2. |
|
3. |
|
4. |
Szul Bogusław, Piosenki leguna tułacza, Warszawa, 1919, s. 145, 146. |
5. |
Straszewicz Marzenna, Ojców naszych śpiew: pieśni patriotyczne, Komorów, Prometeusz, 1992, nr 130. |
6. |
Świerczek Wendelin, Śpiewniczek młodzieży polskiej: zawierający dawne i nowsze pieśni z muzyką na 1, 2 i 3 głosy. Z. 1–3, Kraków, Księża Misjonarze, 1917, z. I, nr 35, s. 50–52. |