Tytuł: |
Pocieszanka |
|
Nie płacz maleńka... |
Autor słów: |
|
Autor muzyki: |
|
Data powstania: |
1984 |
Andrzej Rybiński i Marek Dagnan poznali się w klubie ZAKR-u „Na pięterku”. Ryba po przyjeździe z Łodzi stawiał pierwsze kroki w stolicy, pan Marek miał już dorobek, piosenki pisane dla gwiazd tej miary co Sława Przybylska, wielki przebój „Takie ładne oczy” i był zdaje się w ogóle kierownikiem literackim tej zakrowskiej scenki. Potem teksty do piosenek Andrzeja pisał Bogdan Olewicz, aż wreszcie po rozpadzie duetu Andrzej i Eliza, spółka Rybiński-Dagnan osiągnęła sukces piosenką „Nie liczę godzin i lat”. Toteż kiedy piosenkarzowi przyszedł do głowy, następny, jak się wydawało przebojowy, pomysł muzyczny...
Opowiada kompozytor. Po opolskim sukcesie „Nie liczę godzin i lat”, uwierzyłem w siebie. Stworzyłem zespół i razem z chórkiem Familia dalej w trasę po Polsce. Odżyłem. Koncerty, nagrania, życzliwe przyjęcie publiczności. Wieczorem w hotelu dziewczyny robiły kanapeczki, potem zbieraliśmy się wszyscy na wspólną kolacyjkę przy piwku, winku i gitarze. Pewnego wieczoru, choć raczej to było już mocno po północy, a rzecz miała miejsce w hotelu w Lublinie, zacząłem grać powtarzając pewien schemat kilkakrotnie. Romek Chudaszek, szef zespołu Familia włączył magnetofon i nagrał to. Ja następnego dnia oczywiście niewiele pamiętałem, ale on przytomny puścił mi nagranie i okazało się, że mamy gotową piosenkę. Tak się podrajcowaliśmy, że zrobiliśmy aranżację, opracowaliśmy chóry i normalnie próbowaliśmy to nie mając żadnego tekstu. Kiedy wszystko było gotowe zadzwoniłem do Marka i mówię „posłuchaj tego!” i puściłem mu podkład.
Przenieśmy się do teraz do Warszawy, do mieszkania Marka Dagnana. Mieszkałem wtedy na Okęciu na ulicy Hynka. Mogłem pisać tylko w nocy w mikroskopijnej kuchence, chyba z metr na półtora. Siedziałem przy składanym stoliku, patrzyłem na mrówki faraona maszerujące sznureczkiem po ścianie i zabawiałem się w ten sposób, że starałem się palcem zmienić trasę ich wędrówki. I właśnie w trakcie drażnienia się z mrówkami powstała ta piosenka. Nie było tylko refrenu. Refren „napisał się” na przystanku na ulicy Sobieskiego. Odwiozłem córkę na muminkowe spotkanie i zanim przyjechał, autobus już miałem refren. Ponieważ mało piszę, zapamiętuję wszystkie swoje teksty, nie muszę korzystać z notesu i długopisu. Przyjechałem do domu i przez telefon, z „głowy” podyktowałem cały tekst Andrzejowi.
Piosenka nosiła tytuł „Pocieszanka”, (choć chyba bardziej jest znana jako „Nie płacz maleńka” od rozpoczynających ją słów) a jej tekst był naprawdę świetny. Zawierał parę chwytliwych sformułowań, z których „pogoda jest dla bogaczy, dla nie-bogaczy są prognozy złe”, nawiązywało do niezwykle wtedy popularnego serialu telewizyjnego. Andrzej Rybiński tekst „kupił” i już tego samego wieczoru usłyszała piosenkę koncertowa publiczność. Spodobało się.
W Opolu w 1984 r., laureaci poprzedniego festiwalu śpiewali jedną swoją nagrodzoną piosenkę i jedną nową. Na nową propozycję Andrzej Rybiński wybrał „Pocieszankę”. Kiedy skończył śpiewać, sznur wielbicielek z kwiatami i maskotkami wił się od sceny do połowy amfiteatru. Prowadzący koncert Krzysztof Materna, nie mógł opanować sytuacji i pytał skonsternowany „Andrzej, czy ty masz dzisiaj urodziny?”. Tak rozpoczęła się kariera kolejnego przeboju Andrzeja Rybińskiego.
Kto przyzwyczajony jest do autorskiego wykonania, tego, które potrafi rozbujać stadiony, nie wierzy własnym uszom po wysłuchaniu tej piosenki w wersji Edyty Geppert. Tak, Edyty Geppert. Co my tu mamy? Nastrojową, swingowa balladę, kto wie czy nie odkrywającą prawdziwe piękno tej piosenki. Czy to jest pocieszenie dla kompozytora i pierwszego wykonawcy? Andrzej Rybiński z dumą mówi, że tak[1].
1. |
Halber, Adam |
2. |
http://www.egeppert.com/dysko/texty1/62.html |