Słodkie fiołki

Zgłoszenie do artykułu: Słodkie fiołki

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE i ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 10 maja 2018 (Dz. U. poz. 1000), w celu wymiany informacji z zakresu polskiej pieśni i piosenki. Wymiana informacji będzie się odbywać zarówno za pośrednictwem niniejszego formularza jak i bezpośrednio, w dalszym toku spraw, redaktora bazy danych, prowadzącego korespondencję z właściwego dla niego adresu mailowego.
Administratorem danych jest Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” z siedzibą w Krakowie przy ulicy Krakusa 7. Wszelkie dokładne informacje o tym jak zbieramy i chronimy Twoje dane uzyskasz od naszego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (iodo@bibliotekapiosenki.pl).
Wszystkim osobom, których dane są przetwarzane, przysługuje prawo do ochrony danych ich dotyczących, do kontroli przetwarzania tych danych oraz do ich uaktualniania, usunięcia jak również do uzyskiwania wszystkich informacji o przysługujących im prawach.

Tytuł:

Słodkie fiołki

Autor słów:

Choiński, Bogusław

Dagnan, Marek

Melodia:

ludowa

Informacje

Wiele lat temu, był taki zwyczaj, że redaktorzy muzyczni w Polskim Radiu chcąc podkreślić nastrój nadchodzącej wiosny przygotowywali okolicznościowy repertuar. Specjalne miejsce miała w nim pewna niezwykła piosenka, której pokręcone losy sięgają czasów... Wojny Secesyjnej.

W 1963 r. w nowej siedzibie i z nowym zespołem kabaret „Stodoła” pod kierownictwem literackim Marka Dagnana przygotowywał program zatytułowany „Mimośród, nie pantomima”. Nie da się ukryć, że mentorem i poetyckim guru stodolanych twórców był wtedy Bogusław Choiński. Napisał wiele tekstów z Janem Gałkowskim, ale panowie właśnie wzięli artystyczny rozwód i partnerem Choińskiego do pisania został właśnie Dagnan. Bardzo byłem przejęty twórczością Choińskiego, opowiada, więc zawsze podkreślam, że te piosenki które są podpisane naszymi nazwiskami są „bardziej” Bogusława, ponieważ on był szefem w naszej spółce. Można powiedzieć, że u niego terminowałem, choć wcześniej pisałem już samodzielnie.

Ma rację Pan Marek. Choiński, z wykształcenia malarz, miał niezwykły talent do poetyckich obrazków. To jego dziełem jest szeroko niklowany barPod papugami. To w jego tekście Na Francuskiej uśmiechy jak żagielki przelatują nad szklanek brzękiem. Majster najwyższej próby.

Ma rację Pan Marek także i wtedy kiedy nazywa Choińskiego szefem. W naszym przypadku, jest to tytuł zasłużony. To „szef” wynalazł w szpargałach ebonitową płytę na 78 obrotów, na której znajdował się Marsz Kawalerii z okresu Wojny Secesyjnej. Jakoś tak przypadł on do gustu poecie, że zaczął go z sobą nosić i przy nadarzającej się okazji kłaść na talerz gramofonu. Kierownik muzyczny zespołu Zbigniew Ciechan, także doszukał się uroku w tej tradycyjnej amerykańskiej melodii, ale, że kabaret karmi się pastiszem, przerobił ją na walczyka. Pozostała sprawa tekstu. Jak pastisz, to pastisz. Autorzy wzięli się do roboty, powstała relacja dziewczyny, która wybrała się z chłopakiem na spacer do lasu, gdzie już pagórek pokryły dywanem fiołki, niestety kiedy atmosfera spotkania stawała się coraz gorętsza, pojawiły się chmury komarów i zamiast innych, pozostało tylko wspomnienie owych fiołków (tu figlarnie wymawianych „fijołki”). Tekst jest niezwykły, bo inkrustowany nazwami roślin znanych tylko wytrwałym czytelnikom zielników. Czego tu nie ma? Turzyce, łuskiewnik różowy, ziarnoplon wiosenny, mizerwa kłosowa, leśny sałatnik. A są i inne. Prawie jak u Mickiewicza, gdzie dzięcielina pała. Cały ten katalog, a także użycie łacińskiej nazwy fiołka leśnego, czyli viola silvestris, to z całą pewnością wiano wniesione do tekstu przez Choińskiego. Wtajemniczeni powiadali, że jego zainteresowanie botaniką (naprawdę się nią pasjonował, zbierał i suszył tajemnicze rośliny, sporządzał z nich wywary i wyciągi) nie tyle brało się z miłości do ziół, ile jak by powiedziała dzisiejsza młodzież, do pewnego ziela.

Piosenka miałaby krótki żywot kabaretowego przerywnika, gdyby nie Sława Przybylska. Przed laty także związana ze „Stodołą”, ale na początku lat sześćdziesiątych już wielka diwa estrady. Utrzymywała kontakty z dawnymi kolegami, spodobała jej się piosenka, nagrała ją dla radia, to ją wylansowało, no i mamy ponadczasowy przebój. Którego artystka mimo usilnych nalegań publiczności... nie wykonuje. Wszyscy znają treść refrenu, zaczynającego się od „słodkie fiołki, słodsze niż wszystkie róże...”, ale jak spamiętać ten jaskier kosmaty, szczyrk czy żankiel? Powiada. Owszem nauczyłam się całości raz, na nagranie, bo ja nigdy podczas nagrania nie korzystam z kartki, ale bałabym się pomylić śpiewając na żywo. To byłaby wpadka.

Od siebie dodam, że ten muzyczny, w zamierzeniu żarcik, wymaga nie lada sprawności wokalnej. Jeśli sobie Państwo przypominają, piosenka śpiewana jest prawie jednym tchem, z sekundowymi przerwami dla nabrania „ćwierćoddechu”. Trudne to zadanie sprawia, że nie znam innego poza Sławy Przybylskiej, wykonania tego utworu.

Chociaż nie, Słodkie fiołki znajdują się w prawie każdym śpiewniku piosenki turystycznej. Zdarza się, że przy dobrze rozpalonym już ognisku można usłyszeć śpiewaną zbiorowo, melodyjną litanię składającą się z dziwnych słów[2].

Dodatkowe informacje o utworze i Bogusławie Choińskim przekazuje jego siostra. Bogusław Choiński był nie tylko uważany za stodolanego guru ale także, wraz z Janem Gałkowskim, był autorem tekstów piosenek i sztuk teatralnych napisanych m.in dla kabaretu Klubu Stodoła. Choiński był poetą, ale z wykształcenia leśnikiem. Nie był malarzem, jego prace graficzne to głównie rysunki. Mimo to jego wiersze i teksty piosenek były jak obrazy. Przyrodą interesował się od małego dziecka i posiadł ogromną wiedzę o drzewach, roślinach i grzybach, o grzybach mawiał, że nie są ani zwierzęciem ani rośliną.Tekst piosenki Słodkie fiołki to historia błędów i pomyłek. Zmiana tytułu, przez redaktora, wybitnego znawcę ortografii, ze Słodkich fijołków (od „fijoła” wiosenno romansowego) na Słodkie fiołki, skutecznie zaburzyło odbiór przewrotnie żartobliwej piosenki. Również autorzy tekstu nie uniknęli błędu. Wspominał o tym Marek Dagnan. Viola silvestris to łacińska nazwa fiołka bezwonnego (leśnego), a taki nie występuje w wilgotnych liściastych lasach, wśród „grabków zwyczajnych”. Tam rośnie fiołek wonny Sweet Violet, który chyba nie pasował do muzyki[3].

Bibliografia

1. 

Wolański, Ryszard

2. 

Halber, Adam
Słodkie fiołki, „Angora” nr 15/2009 (http://www.angora.pl), Wydawnictwo Westa-Druk, Łódź 2009.

3. 

Mościcka, Maria
Opracowanie autorskie na podstawie: Bogusław Choiński „Sztuki mieszane”, Warszawa 2018; strona Bogusława Choińskiego „Ludzi ze mnie nie zrobicie”.