Wariant 1
StrzałkaLecą listki z drzewa, co wyrosły wolne;
Z nad mogiły śpiewa jakieś ptaszę polne!
Nie było – nie było, Polsko dobrze tobie,
Wszystko się zmieniło, a twe dzieci w grobie.
Popalone sioła, rozwalone miasta,
A w polu dookoła zawodzi niewiasta.
Wszyscy poszli z domu, wzięli z sobą kosy;
Robić nie ma komu, w polu gniją kłosy.
Kiedy pod Warszawą dziatwa się zbierała,
Zdaje się, że z sławą wyjdzie Polska cała.
Bili się przez lato, bili zimę całą, –
Lecz w jesieni za to i dziatwy nie stało.
Skończyły się boje, ale pusta praca,
Bo w zagony swoje nikt z braci nie wraca;
Jednych ziemia gniecie, a inni w niewoli,
A inni po świecie bez chaty i roli.
Ni pomocy z nieba, ani ludzkiej ręki;
Pusto leży gleba, darmo kwitną wdzięki!
O polska kraino! Gdyby ci rodacy,
Co za ciebie giną, wzięli się do pracy,
I po garstce ziemi z ojczyzny zabrali,
Już by dłońmi swymi Polskę usypali.
Bo wybić się siłą, ani daj nam Boże!
Wariant 2
StrzałkaLeci liście z drzewa,
co wyrosło wolne;
nad mogiłą śpiewa
jakieś ptaszę polne.
Nie było, nie było,
Polsko, dobra tobie,
wszystko się prześniło,
a twa dziatwa w grobie.
Popalone miasta,
spustoszone sioła,
a w polu niewiasta
zawodzi dokoła.
Wszyscy poszli z domu,
wzięli z sobą kosy,
robić nie ma komu,
giną w polu kłosy.
Kiedy pod Warszawą
dziatwa się zbierała,
zdało się, że sławą
wróci Polska cała.
Bili zimę całą,
bili się przez lato,
a w jesieni za to
i dziatwy nie stało.
Skończyły się boje,
ale próżna praca,
bo w dziedziny swoje
nikt z braci nie wraca:
Jednych ziemia gniecie,
a drudzy w niewoli –
a inni po świecie
bez chaty, bez roli.
Ni pomocy z nieba,
ani z ludzkiej ręki,
pusto leży gleba,
darmo kwiatów wdzięki.
O, biedna kraino,
gdyby ci rodacy,
co za ciebie giną,
wzięli się do pracy.[2]
Wariant 3
StrzałkaLecą listki z drzewa, co porosły wolne,
Nad mogiłą śpiewa jakieś ptaszę polne.
Nie było, nie było, Polsko, dobrze w Tobie,
Wszystko się zmieniło, a Twa dziatwa w grobie.
A gdy pod Warszawą dziatwa się zebrała,
Sądząc, że wspaniałą Polskę będzie miała,
Bili się przez zimę i przez całe lato,
A na jesień dziatwy już nie stało na to.
Poniszczone miasta, poniszczone sioła,
A w domu niewiasta zawodzi dokoła.
Wyszli wszyscy z domu, wzięli z sobą kosy,
Nie ma robić komu, gniją w polu kłosy.
O, Polsko kochana, gdyby ci rodacy,
Co za ciebie giną, wzięli się do pracy
I po garstce ziemi ojczystej pobrali,
Już by taką drugą Polskę usypali.[5]
Wariant 4
StrzałkaLeci liście z drzewa,
co wyrosło wolne,
nad mogiłą śpiewa
jakieś ptaszę polne.
Nie było, nie było,
Polsko, dobra tobie,
wszystko się prześniło,
a twa dziatwa w grobie.
Popalone miasta,
spustoszone sioła,
a w polu niewiasta
zawodzi dokoła.
Wszyscy poszli z domu,
wzięli z sobą kosy,
robić nie ma komu,
giną w polu kłosy.
Kiedy pod Warszawą
dziatwa się zbierała,
zdało się, że sławą
wróci Polska cała.
Bili zimę całą,
bili się przez lato,
a w jesieni za to
i dziatwy nie stało.
Skończyły się boje,
ale próżna praca,
bo w dziedziny swoje
nikt z braci nie wraca:
Jednych ziemia gniecie,
a drudzy w niewoli –
a inni po świecie
bez chaty, bez roli.
Ni pomocy z nieba,
ani z ludzkiej ręki,
pusto leży gleba,
darmo kwiatów wdzięki.
O, biedna kraino,
gdyby ci rodacy,
co za ciebie giną,
wzięli się do pracy.
I po garstce ziemi
z ojczyzny zabrali,
już by dłońmi swymi
Polskę usypali.
Bo wybić się siłą,
ani daj nam boże –
gdy wrogów przybyło,
a nikt nie pomoże.[6]
Wariant 5
StrzałkaLeci liście z drzewa,
Co wyrosło wolne;
Znad mogiły śpiewa
Jakieś ptaszę polne:
Nie było, nie było
Polsko, dobrze tobie!
Wszystko, się prześniło,
A twe dzieci w grobie.
Popalone sioła,
Rozwalone miasta,
A w polu dokoła
Zawodzi niewiasta.
Wszyscy poszli z domu,
Wzięli z sobą kosy,
Robić nie ma komu,
W polu giną kłosy.
Kiedy pod Warszawą
Dziatwa się zbierała,
Zdało się, że sławą
Wyjdzie Polska cała.
Bili zimę całą,
Bili się przez lato,
Lecz w jesieni zato
I dziatwy nie stało.
Skończyły się boje,
Ale pusta praca,
Bo w zagony swoje
Nikt z braci nie wraca.
Jednych ziemia gniecie,
A inni w niewoli,
A inni po świecie
Bez chaty i roli.
Ni pomocy z nieba;
Ani z ludzkiej ręki,
Pusto leży gleba,
Darmo kwitną wdzięki.
Jednych ziemia gniecie,
A drudzy w niewoli,
A inni po świecie
Bez chaty, bez roli.
Ni pomocy z nieba;
Ani z ludzkiej ręki,
Pusto leży gleba,
Darmo kwiatów wdzięki.
O, biedna kraino,
Gdyby ci rodacy,
Co za ciebie giną,
Wzięli się do pracy.
I po garstce ziemi
Z Ojczyzny zabrali,
Już by dłońmi swymi
Polskę usypali.
Bo wybić się siłą
Ani daj nam Boże –
Gdy wrogów przybyło,
A nikt nie pomoże.[7]
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską w ramach Małopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007–2013.