Tytuł: |
Trzynastego |
Autor słów: |
|
Autor muzyki: |
|
Data powstania: |
1967 |
W minionych czasach artyści estrady nie byli zatrudniani na etatach, ale państwo troszczyło się o ich rozwój przy pomocy instytucji zwanych Estradami. Płaciły one za koncerty według ministerialnych stawek, ale za to zapewniały dojazd na imprezę, hotel, kostiumy i dekoracje, a także tak zwaną opiekę artystyczną. Miała ona na przykład formę tak zwanych obozów kondycyjnych. Dwa razy do roku cały zespół wyjeżdżał na taki obóz. Tam przygotowywano nowy repertuar, tam pojawiali się twórcy z nowymi propozycjami.
W 1966 r. Czerwono-Czarnych wysłała Estrada Szczecińska pod Kłodzko, do domu wczasowego kopalni Bobrek. Gośćmi byli prominentni autorzy tekstów Kazimierz Winkler, Janusz Kondratowicz, Krzysztof Dzikowski. Po śniadaniu odbywała się tak zwana burza mózgów, a tak naprawdę seans, który można by zatytułować „Pokaż z czym przyjechałeś”.
Opowiada Ryszard Poznakowski: Po jednym z takich spotkań podszedł do mnie Janusz Kondratowicz i mówi: słuchaj, jakiś rok temu dałem pewien tekst Wojtkowi Kacperskiemu (to był kompozytor, który napisał dla Karin Stanek piosenkę „Trzysta tysięcy gitar nam gra”).I, kontynuuje Kondratowicz, nie daje on rady znaleźć pomysłu na muzykę. Najchętniej by się pozbył kłopotu i zaproponował, żeby może spróbował ktoś inny. Spróbujesz? Przeczytałem ten tekst i powiadam: ten utwór już jest napisany. Bo to jest taki tekst, do którego muzyka pisze się sama. Tak jak, nie przymierzając, do „Lokomotywy” Juliana Tuwima.
To był czas, w którym Ryszard Poznakowski był nadwornym kompozytorem Kasi Sobczyk. Poproszono więc Kasię. Ta ze zdumieniem wysłuchała następujących słów:
– Słuchaj, tu jest taka piosenka. Nazywa się „Trzynastego”. Mnóstwo w niej treści, więc, żeby za bardzo nie kombinować, będziesz śpiewać tylko trzy dźwięki.
– Jak to „trzy dźwięki”? – Spytała lekko przerażona gwiazda.
– Tak to. Tylko trzy dźwięki „C”, „H” i „A”. A jak ci zabraknie melodii, to resztę dopowiesz.
Mówiąc szczerze od zgody Kasi Sobczyk zależało wszystko. Ryszard Poznakowski tak bardzo był zafascynowany jej talentem (Była w tamtym czasie jedyną wokalistką, która potrafiła mnie wzruszyć, wyznał), że odmowa oznaczała „Ten utwór wyrzucamy do kosza. Albo Kasia, albo nikt”. Jak wiadomo instynkt artystyczny, kazał powiedzieć „tak”. Propozycja została zaakceptowana. Mogły być także i inne zgoła pozaartystyczne powody tego, że wyraziła zgodę. Niemal prosto z obozu, zespół wyjeżdżał do Warszawy, gdzie czekało na nich studio Polskich Nagrań. I praca nad zakontraktowaną płytą. Nie wydawano wtedy jeszcze singli, ale wystarczyło, że piosenka spodobała się radiowym dziennikarzom. Ci grali ją intensywnie i zrobił się wielki przebój. Nadszedł jednak dzień, w którym radio przestało piosenkę nadawać. Taśmy oklejono banderolą z czerwonymi pieczęciami cenzury i odstawiono na najwyższe półki w taśmotekach. Wojskowi komisarze nie wyobrażali sobie, żeby w eter szły tak „polityczne” słowa jak „trzynastego nawet w grudniu jest wiosna”, a tym bardziej „trzynastego z głów poważnych kapelusze zrywa wiatr”. W ten sposób państwo Sobczyk, Poznakowski i Kondratowicz stali się mimowolnymi ofiarami Stanu Wojennego. Ale nie ma czego żałować. Od kilkunastu lat ich piosenka nadawana jest w prawie każdej stacji w trzynastym dniu grudnia. I pewnie długo jeszcze będzie. Jako wspomnienie kolorowych czasów kolorowych zespołów i szarego poranka pamiętnej niedzieli, kiedy telewizja nie pokazała „Teleranka”[2].
1. |
Adrjański Zbigniew, Śpiewnik „Iskier”: pieśni i piosenki na różne okazje, wyd. 2, Warszawa, Wydawnictwo „Iskry”, 1976, s. 283, 284. |
2. |
Halber, Adam |