Tytuł: |
Kiedy byłem małym chłopcem |
Autor słów: |
|
Autor muzyki: |
|
Data powstania: |
1971 |
Prawie w każdym wywiadzie, każdej rozmowie, Bogdan Loebl podkreśla, że nie lubi tekstów swoich piosenek, nie słucha ich, czasami dziwi się, że to on napisał. A kiedy już musi do nich wrócić (na przykład przy okazji korekty jakiegoś tomiku), złości się, że właściwie trzeba by je poprawić. Czy to samo dotyczy naszego dzisiejszego utworu? Oczywiście – odpowiada, o tym to już w ogóle nie mogę myśleć. I to co najmniej z dwóch powodów.
Pierwsze spotkanie z bluesem zawdzięcza poeta, nie Tadeuszowi Nalepie, a… Wojtkowi Gąssowskiemu, od którego kupił płytę Johna Mayalla. Angielski znam z widzenia – opowiada, nie bardzo więc wiedziałem na czym polegają bluesowe teksty, jednak odpowiadała mi muzyka i powinowactwo z jazzem, a tego słuchałem wtedy dużo. Potem, wyczytałem gdzieś, że wartością tego gatunku, jest szczerość przekazu, mówienie o najprostszych sprawach. To mnie przekonało, bo przecież w poezji chodzi o to samo. A ja od chwili zajęcia się pisaniem piosenek, nie miałem już pomysłu na wiersze. Bardzo mnie to męczyło. Kiedy zacząłem myśleć o bluesowych tekstach, „odblokowałem się” i wróciłem do wierszy.
Pierwszy blues, to nie… też jeszcze nie Nalepa. Otóż Wojciech Korda, przyniósł Loeblowi muzykę i poprosił o tekst. Tak doszło do pierwszego zmierzenia się poety z gatunkiem, z którym miał być potem przez lata kojarzony. Przybrał formę piosenki „Przyszedł do mnie blues”.
Tak przygotowany, mógł już czekać Bogdan Loebl na powrót zespołu Breakout z Holandii. Był początek lat siedemdziesiątych, do gry wchodzili ówcześni giganci rocka King Crimson, Colloseum i paczkę takich płyt przywiózł Nalepa z Zachodu. Podobała mu się ta muzyka, chciał by zespół podążał gdzieś w tym kierunku. Z drugiej strony zaprzyjaźnił się z zespołem Cuby and The Blizzards, niezwykle popularnymi holenderskimi bluesmanami. Widział potencjał tej muzyki, ale tu wchodził w konflikt z Mirą Kubasińską i (do czasu rozstania) z Franciszkiem Walickim, którzy zdecydowanie parli w stronę rocka.
Co przesądziło o wyborze? Wersje są dwie. Sam Nalepa (w książce Wiesława Królikowskiego „Breakout Absolutnie”), mówi: Już wtedy [koniec lat sześćdziesiątych] słuchałem dużo Mayalla. Dużo – jedną płytę miałem. Ale słuchałem jej na okrągło. I Claptona na tej płycie. A w innym miejscu dodaje: …od występów ze Skrzekiem, zacząłem na serio interesować się bluesem.
Bogdan Loebl wspomina to inaczej: Tadek przywiózł dużo nowości płytowych, ale kiedy zobaczył u mnie albumy Mayalla (a miałem już trzy), zaproponował wymianę. Zgodziłem się i zaczęliśmy rozmawiać, o co by w tym nowym rozdziale naszej współpracy chodziło.
Potwierdza to i kompozytor (we wspomnianej książce): najpierw dogadaliśmy się jak te teksty powinny wyglądać, o czym mówić. I z tego co w ten sposób powstało, nadal jestem zadowolony.
Muzyka, była wyraźnie inspirowana ówczesnymi gwiazdami bluesa. Nalepa znał swoje nienajlepsze warunki wokalne, toteż pisał utwory proste, niewymyślne, ale przez to atrakcyjne dla słuchacza. Przebojowe. Wiedział, że nie są zbyt oryginalne, krytycy spierali się, czy „Kiedy byłem małym chłopcem” bliższe jest Mayallowi, czy Peterowi Greenowi,
No właśnie „Kiedy byłem…”. Loeblom dopiero co przyszedł na świat syn. No i narodził się pomysł, żeby na nowe życie wyposażyć go w zbiór zasad. Powstał tekst, lekko cyniczny, mówiący o tym, żeby za młodu mieć ideały, ale w życiu dorosłym kierować się rozsądkiem i być twardym.
– Czy to bardzo wychowawcze? – pytam.
– A czyż życie nie jest takie? Poza tym ja to pisałem przewrotnie. Zresztą i tego tekstu nie lubię. Mało w nim poezji. Ba, wcale nie ma. Poza tym wiąże się on z całą, tą aferalną reklamą.
– Aferalną?!
Gdzieś w latach dziewięćdziesiątych Tadek Nalepa zaczął mnie namawiać byśmy wyrazili zgodę na wykorzystanie tej piosenki w reklamie, bodaj żyletek. „Ja już się zgodziłem – powiada – reklama będzie często nadawana, popłyną tantiemy”. Zgodziłem się i ja, nieświadomy tego, że tantiemy to jedno, a licencja autorska drugie. I też płatne. Ktoś mi to uświadomił więc udałem się z awanturą do agencji reklamowej, a tam zdziwienie „Pan Nalepa wziął honorarium, obiecując, że odda panu połowę”. Nie oddał. Kiedy wrócił ze Stanów, zadzwoniłem do niego z prośbą o wyjaśnienie. Wykpił mnie. Już potem nigdy nie zamieniliśmy słowa.
Może nie zrozumiał przewrotności przekazu i na serio potraktował słowa piosenki „głosem serca się nie kieruj, tylko forsa ważna w życiu jest”? Szkoda[1].
1. |
Halber, Adam |
2. |
http://www.blues.pl/Tadeusz_Nalepa/blues.htm |