O tobie, jesieni i innych rzeczach

Zgłoszenie do artykułu: O tobie, jesieni i innych rzeczach

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE i ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 10 maja 2018 (Dz. U. poz. 1000), w celu wymiany informacji z zakresu polskiej pieśni i piosenki. Wymiana informacji będzie się odbywać zarówno za pośrednictwem niniejszego formularza jak i bezpośrednio, w dalszym toku spraw, redaktora bazy danych, prowadzącego korespondencję z właściwego dla niego adresu mailowego.
Administratorem danych jest Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” z siedzibą w Krakowie przy ulicy Krakusa 7. Wszelkie dokładne informacje o tym jak zbieramy i chronimy Twoje dane uzyskasz od naszego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (iodo@bibliotekapiosenki.pl).
Wszystkim osobom, których dane są przetwarzane, przysługuje prawo do ochrony danych ich dotyczących, do kontroli przetwarzania tych danych oraz do ich uaktualniania, usunięcia jak również do uzyskiwania wszystkich informacji o przysługujących im prawach.

Tytuł:

O tobie, jesieni i innych rzeczach

Autor słów:

Olewicz, Bogdan

Autor muzyki:

Hołdys, Zbigniew

Data powstania:

1970

Informacje

Zbigniew Hołdys (w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”) opowiedział następującą historię: Kiedy miałem 16 lat, skomponowałem piosenkę „O Tobie, jesieni i jeszcze innych rzeczach” do tekstu Bogdana Olewicza, którą śpiewał zespół Portrety z Elizą Grochowiecką. Pamiętam, że pojechałem z kolegami do klubu Mechanik w Warszawie, gdzie dyskotekę prowadził Adam Halber. Puścił moją piosenkę, ludzie tańczyli i śpiewali. Podbiegłem do Halbera i krzyczę, że to ja skomponowałem. Usłyszałem, żebym spie… albo pokazał jakiś dowód tożsamości. Byłem tak zdeterminowany, że pożyczyłem pieniądze, wskoczyłem w taksówkę i pojechałem do domu po swój tymczasowy dowód. Wróciłem i pokazałem. Halber zdębiał i powiedział: „Słuchajcie, to jest autor przeboju”. To był mój pierwszy sukces.

Co do słowa na „spie” nie potwierdzam, nie zaprzeczam, natomiast w istocie w takich okolicznościach poznałem Zbyszka Hołdysa. Miałem ambicję, żeby swojej publiczności grać z płyt polską muzykę. Paradoksalnie o nadającą się do tańca, było trudniej niż o przeboje zagraniczne. Toteż kiedy wydano, to prawda, że marnie wytłoczonego, trzeszczącego singla z tą piosenką chwyciłem ją jak jakiś skarb i jak wspomina Zbyszek, już w najbliższą sobotę ludzie ją „tańczyli i śpiewali”.

Rok był 1970, hipisowskie brzmienia i tematy bardzo modne, a tu melodyjna piosenka z chwytliwym refrenem, nagrana z harmonijką i akustycznymi gitarami. Sam kompozytor przyznaje, że inspirował go Dylan. I słuchacze tę inspirację łapali w lot.

Tego Dylana Zbigniew Hołdys usłyszał w mieszkaniu Bogdana Olewicza. Absolwenta anglistyki, początkującego dziennikarza, działacza klubu studenckiego „Medyk”. Wszystko zaczęło się na warszawskim Muranowie gdzie w obrębie kilku ulic oprócz mnie mieszali Hołdys, Andrzej Mogielnicki, Andrzej Rybiński z Elizą Grochowiecką, Darek Kozakiewicz, kumplowaliśmy się wszyscy – opowiada Bogdan Olewicz. Ja od 1967 r. prowadziłem w „Hybrydach” Studio Piosenki. Po 1968 r., wyczuliśmy, że to miejsce, zbierające do tej pory intelektualną młodzież Warszawy, zaczyna być penetrowane przez tajniaków. I wtedy, ktoś powiedział, przenieśmy się do „Medyka”, to miły przyjazny klub na uboczu. Studenci Akademii Medycznej nie są tak inwigilowani jak ci z Uniwersytetu. Miła atmosfera, sympatyczni ludzie. No i skrzyknęliśmy fajne grono. Do tańca grał Klan Marka Ałaszewskiego, Hołdys zainspirowany magią lokalu założył grupę Rh-. A z nią śpiewali tacy wokaliści jak Andrzej Kozioł, który potem poszedł do Vox, Natasza Czarmińska, Aneta Łastik, Waldek Kocoń no i Eliza Grochowiecka. Pamiętam jej przesłuchanie, na które przyszła z psem, a my z Hołdysem odpadliśmy usłyszawszy jak ona śpiewa balladę. W każdym razie ówczesny „Medyk” to Była kuźnia talentów.

Do tej „kuźni” chętnie zaglądali także przedstawiciele komercyjnej rozrywki. Na przykład Janusz Kępski. Kompozytor i aranżer. Właśnie po dwóch latach współpracy rozstał się z zespołem Partita i założył grupę Portrety. Próby odbywali w „Stodole” odległej wtedy o dziesięć minut spacerem od „Medyka”. Potrzebował dobrze śpiewających dziewczyn i już wkrótce Eliza Grochowiecka była „Portretem”. Wniosła wszakże do nowego zespołu swoiste wiano. Piosenkę zatytułowaną „O tobie jesieni i jeszcze innych rzeczach”, którą śpiewała jeszcze z „Rh-”.

Napisaliśmy ją, wspomina Bogdan Olewicz w jakieś trzy kwadranse. Pamiętam Hołdysa siedzącego z gitarą u mnie w kuchni na lodówce Polar 160, a ja w tym czasie odsmażałem pierogi. W pewnym momencie on mówi

– mam taki numer

– to zagraj

To zagrał. On grał, mnie przyszedł jakiś pomysł do głowy, pobiegłem do pokoju po kartkę i pomysł zanotowałem.

– graj jeszcze – poprosiłem

Zagrał. I tak odsmażając i jedząc te pierogi skończyliśmy całość. W poczuciu dobrze spełnionego obowiązku zeszliśmy na dół do Delikatesów po flaszkę i zapomnieliśmy o sprawie, aż do momentu, w którym piosenkę pokazaliśmy Elizie. A ta nadała jej nieprawdopodobne brzmienie.

Brzmienie, brzmieniem, ale o takiej porze jak ta nieustannie działają na wyobraźnie słowa refrenu:

Wczoraj ptaki odleciały, dzisiaj liście zbrązowiały

Jutro. Co będzie jutro?

Odpowiedź brzmi: Jesień[1].

Bibliografia

1. 

Wolański, Ryszard

2. 

Halber, Adam
O tobie jesieni i jeszcze innych rzeczach, „Angora” nr 43/2010, Wydawnictwo Westa-Druk, Łódź 2010.

3. 

http://www.angora.pl
Artykuł pochodzi z nr 43/2010.