Wariant 1
StrzałkaPomoc dajcie mi rodacy,
Gdyż okrutny los mnie nęka,
Żebrać muszę, bo do pracy
Jedna mi została ręka.
Ziomek nędzarz, bogacz w blizny,
Głos błagalny do was wznosi;
Żołnierz wierny dla ojczyzny,
O jałmużnę ziomków prosi.
Porzuciłem ojca, matkę,
Porzuciłem żonę lubą,
Porzuciłem dzieci, chatkę,
Pogardziłem życia zgubą.
Biegłem, kędy bój wrzał krwawy,
Walczyć pod ojczystym znakiem,
Krew przelałem w polu sławy,
A dziś muszę być żebrakiem
Zabrał sąsiad zły dostatki,
Wiatry z ogniem dom rozwiały,
Nie mam żony, nie mam matki,
W grób przed wrogiem się schowały.
Mnie zawistny los dziś gniecie,
Znoszę nędzę, urągania,
I nic nie mam na tym świecie,
Prócz tej ręki do żebrania.
Bez nadziei, bez pociechy,
Tak pędzę życie tułacze,
Wzdycham do rodzinnej strzechy,
Której pewnie nie zobaczę.
Za mną w rodzinnem ustroniu
Może kto i tęskni przecie,
Może kto i łzę uroni,
Smutne myśli śląc po świecie.
Kiedy wrzała wojna mściwa,
Kiedym z wrogiem staczał boje,
Czemuż kula litościwa
Nie trafiła w serce moje?!
Byłbym zginał z bronią w dłoni,
Padł jak wolnym paść przystoi,
Dziś tułacza smutek goni,
Wariant 2
StrzałkaPomoc dajcie mi rodacy,
Gdyż zawistny los mnie nęka,
Żebrać muszę, bo do pracy
Jedna mi została ręka.
Biedny ziomek, bogacz w blizny,
Głos błagalny do was wznosi,
Żołnierz wierny dla ojczyzny,
O jałmużnę ziomków prosi.
Porzuciłem ojca, matkę,
Porzuciłem żonę lubą,
Porzuciłem dzieci, chatkę,
Pogardziłem życia zgubą.
Biegłem, kędy bój wrzał krwawy,
Walczyć pod ojczystym znakiem,
Krew przelałem w polu sławy,
A dziś muszę być żebrakiem
Zabrał sąsiad zły dostatki,
Wiatry z ogniem dom rozwiały,
Nie mam żony, brata, matki,
W grób przed nędzą się schowały.
Bez nadziei, bez pociechy,
Tak pędzę życie tułacze,
Wzdycham do rodzinnej strzechy,
Lecz jej pewnie nie zobaczę.
Za mną w rodzinnej ustroni,
Może kto tam tęskni przecie,
Może kto tam łzę uroni,
Smutne myśli śląc po świecie.
Kiedy wrzała wojna mściwa,
Kiedym z wrogiem staczał boje;
Czemuż kula litościwa
Nie trafiła w serce moje?!
Byłbym zginął z bronią w dłoni,
Padł, jak wolnym paść przystoi;
Dziś tułacza smutek goni:
Na ten ciężar nie mam broni.
Mnie zawistny los tu gniecie,
Znoszę nędzę, urągania,
I nic nie mam na tym świecie,
Wariant 3
StrzałkaPomoc dajcie mi rodacy,
Gdyż okrutny los mnie nęka:
Żebrać muszę, bo do pracy
Jedna mi została ręka.
Ziomek biedny, bogacz w blizny
Głos błagalny do was wznosi,
Żołnierz wierny dla Ojczyzny
O jałmużnę ziomków prosi.
Porzuciłem ojca, matkę,
Porzuciłem żonę lubą,
Porzuciłem dzieci, chatkę,
Pogardziłem życia zgubą.
Biegłem, kędy bój wrzał krwawy,
Walczyć pod ojczystym znakiem,
Krew przelałem w polu sławy,
A dziś muszę być żebrakiem.
Zabrał sąsiad zły dostatki,
Wiatry z ogniem dom rozwiały,
Nie mam żony, nie mam matki,
W grób przed wrogiem się schowały.
Mnie zawistny los dziś gniecie,
Znoszę nędzę, urągania
I nic nie mam na tym świecie,
Prócz tej ręki do żebrania.
Bez nadziei, bez pociechy
Życie wiodąc wciąż tułacze,
Wzdycham do domowej strzechy,
Lecz jej pewnie nie zobaczę.
Za mną w mej rodzinnej ziemi
Może kto i tęskni przecie,
Może płacze łzy gorzkiemi,
Smutne myśli śląc po świecie.
Chwile szczęścia i rozkoszy
Dawniej tylkom umiał trwonić,
Ich wspomnienie żal dziś płoszy,
Kiedy myśl chce za niem gonić.
Dziś, gdy wszystko, com mógł życzyć,
Trzeba było w sercu zatrzeć,
Muszę dni troskami liczyć,
Łzawem okiem w przyszłość patrzeć.
Za przeszłością żale ronić,
W obecności jęczeć skrycie,
Za przyszłością nie móc gonić –
Ach! To śmierć jest takie życie!
Kiedy wojna wrzała mściwa,
Kiedym z wrogi staczał boje,
Czemuż kula litościwa
Nie trafiła w serce moje!
Byłbym ginąc z bronią w dłoni
Padł, jak wolnym paść przystoi:
Dziś tułacza smutek goni –
Na ten sztylet nie ma zbroi.
Byłbym piaskiem przysypany
Czekał, póki archanioła
Głos mnie w kraje nie powoła,
Gdzie nie władną już tyrany.
Byłbym z dala od zawiei,
Co wstrząsają szczęścia kwiecie,
Nie tułałbym się po świecie
Bez pociechy, bez nadziei.
Ziomek biedny, bogacz w blizny
Głos błagalny do was wznosi,
Żołnierz wierny dla Ojczyzny
O jałmużnę ziomków prosi.[3]
Wariant 4
StrzałkaPomoc dajcie mi, rodacy,
gdyż okrutny los mnie nęka,
żebrać muszę, bo do pracy
jedna mi została ręka.
Ziomek nędzarz, bogacz w blizny
głos błagalny do was wznosi,
żołnierz wierny dla ojczyzny
o jałmużnę ziomków prosi.
Porzuciłem ojca, matkę,
porzuciłem żonę lubą,
porzuciłem dzieci, chatkę,
pogardziłem życia zgubą.
Biegłem, kędy bój wrzał krwawy,
walczyć pod ojczyzny znakiem,
krew przelałem w polu sławy,
a dziś muszę być żebrakiem.
Zabrał sąsiad zły dostatki,
wiatry z ogniem dom rozwiały,
nie mam żony, brata, matki,
w grób przed nędzą się schowały.
Mnie zawistny los tu gniecie,
znoszę nędzę, urągania,
i nic nie mam na tym świecie
prócz tej ręki do żebrania.
Bez nadziei, bez pociechy,
tak pędzę życie tułacze,
wzdycham do rodzinnej strzechy,
lecz jej pewnie nie zobaczę.
Za mną w rodzinnej ustroni
może kto tam tęskni przecie,
może kto i łzę uroni
smutne myśli śląc po świecie.
Kiedy wrzała wojna mściwa,
kiedym z wrogiem staczał boje,
czemuż kula litościwa
nie trafiła w serce moje.
Byłbym zginął z bronią w dłoni,
padł, jak wolnym paść przystoi,
dziś tułacza smutek goni,
na ten ciężar nie mam zbroi.[9]
Wariant 5
StrzałkaPomoc dajcie mi rodacy,
Gdyż zawistny los mię nęka,
Żebrać muszę, bo do pracy
Jedna mi została ręka.
Biedny ziomek, bogacz w blizny,
Głos błagalny do was wznosi,
Żołnierz wierny dla ojczyzny,
O jałmużnę ziomków prosi.
Porzuciłem ojca, matkę,
Porzuciłem żonę lubą,
Porzuciłem dzieci, chatkę,
Pogardziłem życia zgubą.
Biegłem kędy bój wrzał krwawy,
Walczyć pod ojczyzny znakiem,
Krew przelałem w polu sławy,
A dziś muszę być żebrakiem!
Zabrał zły sąsiad dostatki,
Wiatry z ogniem dom rozwiały,
Nie mam dzieci, żony, matki,
W grób przed nędzą się schowały.
Mnie zawistny los tu gniecie,
Znoszę nędzę, urągania,
I nic już nie mam na tym świecie,
Prócz tej ręki do żebrania![10]
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską w ramach Małopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007–2013.