Wariant 1
StrzałkaIdzie żołnierz borem, lasem
Przymierając z głodu czasem.
To bida, to bida, hej sa sa sa,
To bida, to bida, niedola.
Przyłóż drzewek do ogniska,
Bo mi zimno boki ściska.
To bida...
Byle na dziś było chleba,
Już na jutro nie potrzeba.
To bida...
Na co nam się zdały szatry,
Które spędzą lada wiatry.
To bida...
Las mi domem, niebo dachem
Cały świat wspaniałym gmachem.
To bida...[1]
Wariant 2
StrzałkaIdzie żołnierz borem, lasem,
Przymierając głodem czasem.
Soli, chleba nie żałować,
Trzeba żołnierza ratować.
Chociaż żołnierz obszarpany,
Przecie ujdzie między pany.
Suknia na nim nie blakuje(1),
Dziurami wiatr wylatuje.
W kotły, bębny zabębnili,
Na wojenkę zatrąbili.
I ja też bym rad pojechać,
Nie ma mi kto konia siodłać.
Starsza siostra usłyszała,
Konika mu osiodłała.
Młodsza siostra miecz mu niesie,
Płacze, krzyczy: zabiję się
Nie płacz, siostro, nie płacz brata,
Powrócę ja za trzy lata.
Nie wyszło rok i półtora,
Już żołnierze jadą z pola.
Witam, witam, mospanowie,
Daleko tam brat na wojnie?
Niedaleko w szczerem polu,
Trzyma główkę na kamieniu.
A koń jego wedle niego
Grzebie nóżką, żałuje go.
I wygrzebał po kolana
Żałujący swego pana.
Kiedym ja miał swego pana,
Tom ja jadał gołe ziarna.
Teraz nie mam sieczki, słomy,
Rozdzióbią mnie kruki, wrony.
Lepsza w domu groch, kapusta,
Niż na wojnie kura tłusta.
Lepiej w domu cepem buchać,
Jak na wojnie z kęsa gruchać.
Bo na wojnie pięknie chodzą,
Po kolana we krwi brodzą.
Na polu się snopki chwieją,
Nie pod jednym nogi mdleją.
Bo na wojnie szable kruszą,
(1) blakować – pełznąć, płowieć
Wariant 4
StrzałkaIdzie żołnierz borem, lasem,
Przymierając z głodu czasem:
Chleba, soli nie żałować,
Trza żołnierza poratować.
Suknia na nim poblakuje,
Wiatr dziurami przelatuje
Jadą, jadą, wywijają,
Na wojenkę wysyłają.
I ja bym też z wami jechał,
Gdyby mi kto konia siodłał.
Starsza siostra usłyszała,
Konika mu osiodłała.
A ta średnia miecz podaje,
A ta młodsza krzyczy, łaje:
Wy nie płaczcie siostry, brata,
Wróci on nam za trzy lata.
Tu nadchodzi rok, półtora,
Huzarowie jadą z pola:
Witajcie wy, huzarowie,
Daleko tam brat na wojnie?
My z wojenki też jedziemy,
Twego brata nie wieziemy,
Leży on tam na Wołyniu,
Trzyma głowę na kamieniu.
Konik jego koło niego,
Grzebie nogą, żałuje go.
Już wygrzebał po kolana,
Chce pochować swego pana.[2]
Wariant 5
StrzałkaIdzie żołnierz borem, lasem,
Idzie żołnierz borem, lasem.
Zamierając z głodu czasem,
Zamierając z głodu czasem.
Suknia na nim poblakuje,
Wiatr dziurami przelatuje.
Jadą, jadą, wywijają,
Na wojenkę wysyłają.
I jaćbym też z wami jechał,
Gdyby mi kto konia siodłał.
Starsza siostra wyskoczyła,
Konika okulbaczyła.
A ta średnia miecz podaje,
A ta młodsza krzyczy, łaje.
Wy nie płaczcie, siostry, brata,
Wróci on wam za trzy lata.
Tu nadchodzi rok, półtora,
Huzarowie jadą z pola:
Witajcie wy huzarowie,
Daleko tam brat na wojnie?
My z wojenki też jedziemy,
Twego brata nie wieziemy,
Leżyć on tam na Wołyniu,
Trzyma głowę na kamieniu.
Konik jego koło niego,
Grzebie nogą, żałuje go.
Już wygrzebał po kolana,
Wariant 7
StrzałkaIdziem sobie borem lasem,
Przymierając z głodu czasem.
Oj bida – to bida! Oj to-to-to!
Oj bida – to bida! Niedola!
Od wsi do wsi wędrujemy.
Ładne panny całujemy.
Oj bida...
Panny cenią nas wysoko,
Robią do nas perskie oko.
Oj bida...
Ej mężowie strzeżcie żony!
Bo tu idą legiony. –
Oj bida...
Strzelec koszuli nie pierze,
Bo ją czystą z płota bierze.
Oj bida...
Wachmistrz nasz chleb z masłem jada,
Za to kasza bywa biada.
Oj bida...[5]
Wariant 8
StrzałkaIdzie żołnierz borem, lasem,
przymierając z głodu czasem.
Suknia na nim nie blakuje,
wiatr dziurami przelatuje.
Chustka czarna jest za pasem,
ale i tej pusto czasem.
Chociaż żołnierz obszarpany,
przecież ujdzie między pany.
Trzeba by go obdarować,
soli jemu nie żałować.
Wtenczas żołnierz szanują,
kiedy trwogę na się czują.
Zapłaćże mu, Jezu, z nieba,
Wariant 10
StrzałkaW kotły, bębny uderzyli,
Na wojenkę zatrąbili.
Starsza siostra usłyszała,
Konia bratu osiodłała.
Młodsza miecz mu przypasała,
Sama rzewnie zapłakała.
Nie płacz, nie płacz siostro brata,
Powrócę ja za trzy lata.
Nie wyszło roku półtora, (tak półtora)
Wojownicy jadą z pola.
Witam, witam mospanowie,
Daleko tam brat na wojnie?
Leży w polu na Podolu,
Prawą nóżkę ma w strzemieniu.
Konik jego wedle niego,
Grzebie nóżką, żałuje go.
I wgrzebał się po kolana,
Żałujący swego pana.
Wstawaj panie młodziusieńki,
Ja, twój konik wierniusieńki.
Póki na mnie pan mój siadał,
To ja czyste ziarno jadał.
Teraz nie mam sieczki, słomy,
Rozdziubią nas kruki, wrony.[15]
Wariant 11
StrzałkaIdzie żołnierz borem, lasem,
Przymierając z głodu czasem.
Chociaż żołnierz obszarpany,
Przecież stoi między pany.
Trzeba by go obdarować,
Chleba, soli nie żałować.
W kotły, bębny uderzyli,
Na wojenkę zatrąbili.
Starsza siostra usłyszała,
Konia bratu osiodłała.
Młodsza miecz mu przypasała,
Sama rzewnie zapłakała.
Nie płacz, nie płacz siostro brata,
Powrócę ja za trzy lata.
Nie wyszło roku półtora,
Tak – półtora,
Wojownicy jadą z pola.
– Witam, witam mospanowie,
Daleko tam brat na wojnie?
– Leży w polu na Podolu,
Prawą nóżkę ma w strzemieniu.
Konik jego wedle niego,
Grzebie nóżką, żałuje go.
I wgrzebał się po kolana,
Żałujący swego pana:
Wstawaj panie młodziusieńki,
Ja, twój konik wierniusieńki!
Póki na mnie pan mój siadał,
To ja gołe ziarna jadał.
Teraz nie mam sieczki, słomy,
Rozdzióbią nas kruki, wrony.[16]
Wariant 12
StrzałkaW kotły, bębny zabębnili,
Na wojenkę zatrąbzili./bis
Oj, rad bym ja tam pojechał,
By mi chto konia obsiodłał./bis
Starsza siostra usłuchała,
Bratu konia obsiodłała./bis
A ta druga miecz podała,
A ta trzecia zapłakała./bis
Nie płacz, siostro, swego brata,
Wróci on się za trzy lata./bis
Nie minęło rok, półtora,
Wojennicy jadą z pola./bis
Pytam się was, wojennicy,
Czy jedzieta z wojny wszyscy?/bis
Wszyscy, wszyscy i nie wszyscy,
Tyło twój brat na granicy./bis
Konik jego kole niego
Grzebie nóżką, żałuje go./bis
I wygrzebał w pół kolana
Żałujący swego pana./bis[18]
Wariant 13
StrzałkaA trzy siostry brata miały – hura!
A trzy siostry brata miały,
I go na wojnę wydały – hura, hura, hura!
A ta pierwsza konia dała – hura!
A ta pierwsza konia dała,
A ta druga osiodłała – hura, hura, hura!
A ta trzecia miecz podała – hura!
A ta trzecia miecz podała,
I nad bratem zapłakała – hura, hura, hura!
Nie płacz, siostro, nie płacz brata – hura!
Nie płacz, siostro, nie płacz brata,
Powrócę ja za trzy lata – hura, hura, hura!
Darowało rok, półtora – hura!
Darowało rok, półtora,
Już panowie jadą z pola – hura, hura, hura!
Hola, hola, waćpanowie – hura!
Hola, hola, waćpanowie,
Daleko tam brat na wojnie – hura, hura, hura!
On tam leży, w szczerym polu – hura!
On tam leży, w szczerym polu,
Trzyma głowę na kamieniu – hura, hura, hura!
Konik jego koło niego – hura!
Konik jego koło niego,
Grzebie nóżką, żałuje go – hura, hura, hura![18]
Wariant 14
StrzałkaPod Kamieńcem, pod Podolskim,/bis
Stoi Turek ze swym wojskiem./bis
Stoi, stoi, nie wojuje,/bis
Więcej wojska potrzebuje./bis
Ja bym miał chęć wojować,/bis
Żeby miał kto konia siodłać./bis
Starsza siostra usłyszała,/bis
Konia bratu osiodłała./bis
Młodsza siostra miecz podaje,/bis
A że jej się serce kraje./bis
Nie płacz, siostro, nie płacz brata,/bis
Powróci on za trzy lata./bis
Minął roczek i półtora,/bis
Żołnierze wracają z pola./bis
Witam, witam was, panowie,/bis
A czy żyje brat na wojnie?/bis
Żyje, żyje w szczerym polu,/bis
Trzyma głowę na topolu./bis
Konik jego koło niego,/bis
Grzebie nóżką, żałuje go./bis
Jakżem miewał swego pana,/bis
Jadłem zawsze garstkę ziarna./bis
Teraz nie mam garstki sieczki,/bis
Stoję we krwi po kosteczki./bis
Jakżem miewał swego pana,/bis
Miałem zawsze garstkę ziarna./bis
Teraz nie mam garstki siana,/bis
Stoję we krwi po kolana./bis
Jakżem miewał swego pana,/bis
Miałem zawsze garstkę ziarna./bis
Teraz nie mam garstki słomy,/bis
Rozdziobią mnie kruki, wrony./bis[18]
Wariant 15
StrzałkaJedzie wojsko od Berlina,
Poznaj, matko, swego syna.
Jakżem ja go poznać miała,
Trzy latam go nie widziała.
Leży on tam, pod Berlinem,
Trzyma główkę pod kamieniem,
A koń jego koło niego
Grzebie nóżką, żałuje go.
Już wygrzebał po kosteczki,
Wstawaj, panie, daj mi sieczki.
Już wygrzebał po kolana,
Wstawaj, panie, daj mi siana.
Pókiś, panie, na mnie siadał,
To ja czysty owies jadał,
Teraz nie mam suchej słomy,
Rozdziobią mnie kruki, wrony.
Trąbka trąbi tra-ta-ta-ta,
Głos po polu z wiatrem lata,
Szumi Wisła niespokojna,
Bory szumią: wojna, wojna![18]
Wariant 16
StrzałkaIdzie żołnierz borem, lasem,/bis
Hej! Przymierając z głodu czasem./bis
Suknia na nim poblakuje,/bis
Hej! Wiatr dziurami przelatuje./bis
Nie poznały siostry brata,/bis
Hej! Wraca do dom w długie lata./bis
Starsza siostra miecz odpina,/bis
Hej! A ta średnia drzwi otwiera./bis
A najmłodsza, płacze, wita,/bis
Hej! I o zdrowie jego pyta./bis
Nie płacz, nie płacz, siostro droga,/bis
Hej! Bo to już ostatnia droga./bis
Będziem teraz razem żyli,/bis
Hej! Bośmy wojnę ukończyli./bis[18]
Wariant 17
StrzałkaJedzie, jedzie rycerz zbrojny,
Wraca do domu z długiej wojny.
Suknia jego poplamiona,
Szabla jego wyszczerbiona.
Przywitał go ojciec stary,
Siostry mu wyniosły dary.
Cieszyli się bracia mili
I sąsiedzi się cieszyli.
Gdzieżeś, matko, wracam z boju,
Wyjdź tu do mnie, wyjdź z pokoju.
A jak miła ta nowina,
Matko, matko, wyjdź do syna.
Jakże może wyjść do ciebie,
Gdy od roku po pogrzebie.
Pokój w ziemi ma zrobiony
I kamieniem przyłożony.
Jam ten pokój dla niej sprawił,
Zbyt długo na wojnie bawił.
Już mi w wiecznej żyć żałobie,
Gdy przeze mnie matka w grobie.
Mszy i modlitw nie zaniechał,
Jak przyjechał, tak odjechał.
Znikł za górą rycerz zbrojny,
Już nie wróci nigdy z wojny.[18]
Wariant 18
StrzałkaJedzie, jedzie rycerz zbrojny,
Wraca do dom z długiej wojny.
Suknia jego pokrwawiona,
Szabla jego wyszczerbiona.
Wita ojciec syna stary,
Siostry mu wynoszą dary.
Cieszą się nim bracia mili
I sąsiedzi się cieszyli.
A ja z wojny wracam w znoju,
Matko moja, wyjdź z pokoju.
Niech uściskam twoje nogi,
Wyjdź przywitać syna z drogi.
Ach, już matka nie wybieży,
Bo od roku w grobie leży.
Na grób poszedł rycerz w zbroi
I tam płakał matki swoi.[18]
Wariant 19
StrzałkaIdzie żołnierz borem, lasem,
Przymierając z głodu czasem.
Suknia na nim nie blakuje(1),
Wiatr dziurami przelatuje.
Chustka czarna jest za pasem,
Ale i tej pusto czasem.
Chociaż żołnierz obszarpany,
Przecież ujdzie między pany.
Trzeba by go obdarować,
Soli jemu nie żałować.
Wtenczas żołnierza szanują,
Kiedy trwogę na się czują.
Zapłać-że mu Jezu z nieba,
Boć go pilna jest potrzeba.
W kotły, bębny uderzyli,
Na wojenkę zatrąbili.
I ja też bym rad pojechać,
Nie ma mi kto konia siodłać.
Starsza siostra usłyszała,
Konia bratu osiodłała.
Młodsza miecz mu przypasała,
Sama rzewnie zapłakała.
Nie płacz, nie płacz siostro brata,
Powrócę ja za trzy lata.
Nie wyszło roku półtora,
Wojownicy jadą z pola.
Witam, witam mospanowie(2),
Daleko tam brat na wojnie?
Leży w polu na Podolu,
Na Podolu w szczerym polu.
Trzyma główkę na kamieniu,
Prawą nóżkę ma w strzemieniu(3).
Konik jego, wedle niego,
Grzebie nóżką, żałuje go.
I wgrzebał się po kolana,
Żałujący swego pana.
Wstawaj panie młodziusieńki,
Ja twój konik wierniusieńki.
Póki mój pan na mnie siadał,
To ja gołe ziarno jadał.
Teraz nie mam sieczki, słomy,
Rozniosą mnie kruki, wrony.[19]
(1) nie blakuje – nie błyszczy bogactwem
(2) mospan – grzecznościowa forma zwracania się jak dzisiaj „pan”, jest skrótem od „miłościwy panie”.
(3) strzemię – umocowane do siodła oparcie pod stopy
Wariant 20
StrzałkaIdzie żołnierz borem, lasem,
Przymierając z głodu czasem.
To bida, to bida, oj to, to, to,
To bida, to bida, niedola.
Suknia na nim nie blakuje,
Wiatr dziurami przelatuje.
To bida, to bida...
Chustka czarna jest za pasem,
Ale i tej pusto czasem
To bida, to bida...
Trzeba by go obdarować,
Soli jemu nie żałować.
To bida, to bida...
Wtenczas żołnierza szanują,
Kiedy trwogę na się czują.
To bida, to bida...
Zapłać że mu Jezu z nieba,
Boć go pilna jest potrzeba.
To bida, to bida...[20]
Wariant 21
StrzałkaIdzie żołnierz borem lasem borem lasem,
Przymierając z głodu czasem, z głodu czasem.
Suknia na nim nie blakuje,
Wiatr dziurami przelatuje.
Chociaż żołnierz obszarpany,
Przecież stoi między pany.
Trzeba by go obdarować,
Chleba, soli nie żałować.
W ten czas żołnierza szanują,
Kiedy trwogę na się czują.
Zapłać, że mu Jezu z nieba,
Boć go pilna jest potrzeba.
W kotły bębny uderzyli,
Na wojenkę zatrąbili.
Starsza siostra usłyszała,
Konia bratu osiodłała.
Młodsza miecz mu przypasała,
Sama rzewnie zapłakała.
Nie płacz, nie płacz siostro brata,
Powrócę ja za trzy lata.
Nie wyszło roku półtora (tak półtora),
Wojownicy jadą z pola.
Witam, witam mospanowie,
Daleko tam brat na wojnie.
Leży w polu na Podolu,
Prawą nóżkę ma w strzemieniu.
Konik jego wedle jego,
Grzebie nóżką, żałuje go.
I zagrzebał się po kolana,
Żałując swego pana.
Wstawaj panie młodziusieńki,
Ja twój konik wierniusieńki.
Póki na mnie pan mój siedział,
To ja czyste ziarno jadał.
Teraz nie ma sieczki słomy,
Rozdziobią nas kruki, wrony.[21]
Wariant 23
StrzałkaPod Kamieniem, pod Podolskim,
stoi Turek ze swym wojskiem.
Stoi, stoi i wojuje,
więcej wojska potrzebuje.
I wysłała matka syna
na wojinke do Turczyna.
I wysłała siostra brata
na wojinke na trzy lata.
Minuł roczek, drugi mija,
mego brata ni ma, ni ma.
Pyta siostra najstarszego:
czyś nie widział brata mego.
Widziałem go w czystym polu,
trzyma główkę na kąkolu,
konik jego wedle niego,
grzebie nóżką, żałuje go.
I wygrzebał po kolana,
tak żałuje swego pana.
Kiedy tyn pon na mnie siadał,
to ja goły owies jadał.
Teraz nie mam garstki sieczki,
stoję we krwi po kosteczki,
teraz nie mam garstki słomy,
rozdziobią mnie kruki, wrony.[22]
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską w ramach Małopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007–2013.