Tytuł: |
Pierwsza Brygada |
|
Marsz I-ej Brygady |
|
My, Pierwsza Brygada |
|
Marsz Pierwszej Brygady |
Klasyfikacja: |
pieśń legionowa |
Autor słów: |
|
Hałaciński, Andrzej Tadeusz |
|
Autor muzyki: |
nieznany |
Słobódzki, Mieczysław |
|
Data powstania: |
1917 |
Miejsce powstania: |
Pieśń powstawała od 1917 do 1925 r. |
Sporna kwestia autorstwa pieśni „My, Pierwsza Brygada”, która szeroko przetoczyła się przez łamy prasy polskiej okresu międzywojennego, została wyjaśniona w 1938 r, o czym wspominamy poniżej. Zacznijmy jednak od początku, w 1935 r. w artykule Jak powstała Pierwsza Brygada („Muzyka”, 1935, nr 5–7, s. 50) Tadeusz Biernacki wspominał moment kryzysu legionowego, który był decydującym impulsem do napisania pieśni:
W dniu 17 lipca wieczorem, rozbrojeni i odprowadzeni przez towarzyszów broni, udaliśmy się na dworzec w Modlinie. Jechaliśmy do Szczypiory... Odjeżdżaliśmy złamani na duchu. Jadąc do obozu jeńców, kończyliśmy nasze życie legionowe. Czuliśmy się jak człowiek, gdy umiera.
Inspiracją do napisania pieśni był znany już wcześniej (1915 r.) utwór przypisywany Edwardowi Słońskiemu, rozpoczynający się od słów „Legiony to są Termopile”, śpiewany przez legionistów do melodii rosyjskiej pieśni rewolucyjnej. Pod wrażeniem tej pieśni Tadeusz Biernacki ułożył pierwsze dwie zwrotki oraz refren, o czym napisał:
Wówczas to spontanicznie stworzyłem pierwotny tekst pieśni „My, Pierwsza Brygada”. Kiedy został w całości napisany na papierze, zaczęliśmy go zaraz na miejscu, w wagonie śpiewać… Próbowano śpiewać tę pieśń do tej samej melodii, na którą śpiewano pieśń Słońskiego. Pasowała ona do tej melodii zupełnie dobrze. Ale coś nasunęło od razu kolegom myśl, że te tragiczne słowa, to pożegnanie z życiem i czynem legionowym może być śpiewane tylko na melodię naszego marsza legionowego (tzw. „marsza nr 10” – zob. niżej). Już wówczas w wagonie tekst w pewnym miejscu nie bardzo jakoś zgadzał się z melodią i trzeba było trochę szachrować, żeby się to jakoś kleiło....
Pieśń o nieustalonej jeszcze melodii, nie nabrała wówczas szerszego rozgłosu. W obozie dla internowanych w Szczypiornie, z którego autor wyszedł w połowie grudnia 1917 r., była nucona przez małe grupki legionistów, lecz bez większego entuzjazmu.
Dalsze zwrotki (drugą – O, ile mąk, ile cierpienia..., trzecią – Krzyczeli, żeśmy stumanieni..., czwartą – Inaczej się dziś zapatrują... oraz szóstą – Dziś nadszedł czas pokwitowania...) napisał Biernacki w grudniu 1918 r. w Grodźcu koło Dąbrowy Górniczej w czasie służby w POW: Wtedy to na zebraniu, w połowie grudnia 1918 r., powziąłem myśl uzupełnienia strofek szczypiorniackich dalszymi zwrotkami, przystosowania słów do melodii i stworzenia jednolitej harmonijnej pieśni, którą by można było śpiewać w marszu (Tadeusz Biernacki, „My, Pierwsza Brygada” s. 41).
Wtedy też wers z refrenu Na stos rzuciliśmy – życie został zastąpiony śpiewanym do dzisiaj Na stos rzuciliśmy – swój życia los, Na stos, na stos.
Podczas Zjazdu Legionistów w Lublinie w dniu 10 VIII 1924 r. Marszałek Józef Piłsudski zaintonował pieśń, a następnie nobilitował ją do miana hymnu legionowego słowami: Dziękuję Panom za najdumniejszą pieśń, jaką kiedykolwiek Polska stworzyła. Pod wpływem tego wydarzenia Biernacki ułożył ostatnią zwrotkę: Dzisiaj już my – jednością silni...
Rozgłos spowodowany popularnością pieśni oraz oświadczenia Tadeusza Biernackiego skłoniły do zabrania głosu Andrzeja Hałacińskiego, który do tej pory milczał uważając, że pieśń powinna zostać bezimiennym wyrazem nastrojów, nie pojedynczego człowieka lecz całego, wyraźnie swój charakter mającego obozu, który tekstowi pieśni nadał tytuł „My, Pierwsza Brygada” (Bolesław Mieszkowski, Zza kulis milczenia, „Polska Jutrzejsza”, 1928, nr 11).
W 1928 r. pojawiły się dwa artykuły, z których wynikało niezbicie, że autorem powszechnie już wtedy znanej pieśni był Andrzej Hałaciński. Piórem Bolesław Mieszkowskiego w „Polsce Jutrzejszej” (1928, nr 11 z 11 XI), a później osobiście na łamach „Kuriera Wileńskiego” (1928, nr 295 z 25 XII) przekazał swoją wersję powstania utworu. Jednocześnie w numerze 13 „Polski Jutrzejszej” z 20 XII tego r. zamieścił List otwarty do Związku Literatów w Warszawie (z datą 13 XII 1928), w który zwrócił się do związku o zbadanie autorstwa pieśni. W liście znalazł się tekst, do którego Hałaciński się przyznał:
Legiony to – żebracza nuta,
Legiony to – ofiarny stos,
Legiony to – żołnierska buta,
Legiony to – straceńców los.
My, Pierwsza Brygada,
Strzelecka gromada,
Na stos
Rzuciliśmy swój życia los,
Na stos, na stos!
Nie chcemy już od was uznania,
Ni waszych mów, ni waszych łez,
Skończyły się dni kołatania
Do waszych dusz…was pies!
Już w zimie 1916–1917 Andrzej Hałaciński otrzymał od kolegi z 5 pp I Brygady Legionów Polskich, późniejszego kpt. Stefana Zielińskiego –„Zielana”, propozycję napisania tekstu do „marsza nr 10” (zob. niżej). Zamysł ten (porzucony z powodu ważnych wydarzeń rozgrywających się w Legionach) powrócił, gdy Hałaciński, po odmowie złożenia przysięgi, jako poddany austriacki wysłany został na front tyrolski. Tam, jak pisał: ...w południowym Tyrolu na nowym San Domingo, zapomniani czy na banicję skazani przez własne społeczeństwo, nie zrozumiani od początku, opuszczeni do końca, z uczuciem pustki, zawodu i szalonej goryczy w piersiach dzierżyliśmy sztandar niepodległości, sztandar walki (Mieszkowski, s. nlb. 3).
W liście otwartym autor przypominał również miejsce powstania utworu. W czasie przejazdu z miejscowości Spormagiore do Trattorii w wąwozie Roketa, koledzy nucili autorowi słynny „marsz nr 10” (niezbyt muzykalny Hałaciński nie mógł zapamiętać melodii) i wtedy ułożył pierwsze słowa: Legiony to żebracza nuta.
W połowie grudnia 1917 r. udał się do Terlago pod Trydentem do kpt. Józefa Wilczyńskiego – „Olszyny”, gdzie przy lampce wina po raz pierwszy zaśpiewał dwie zwrotki. Pisał o tym:
Z pewnym trudem skonstruowałem z pamięci owe dwie zwrotki, które koledzy z zapałem powtarzali, a kolega Zielan zawzięcie utrwalał na papierze (List otwarty..., s. 6).
Po powrocie do kraju autor został na skutek denuncjacji aresztowany i osadzony w więzieniu wojskowym na Placu Saskim w Warszawie, gdzie 24 V 1918 r. ułożył kolejną zwrotkę: Umieliśmy w ogień zapału. Po odzyskaniu niepodległości pieśń została popularyzowana m.in. przez Stanisława Ratolda (w połowie 1919 r. w księgarni Ignacego Rzepeckiego ukazało się pierwsze wydanie pieśni z portretem tego popularnego artysty kabaretowego) i Mieczysława Kozara-Słobódzkiego (który nota bene autorstwo pieśni przypisywał również sobie). Hałaciński nie ujawnił swojego autorstwa, ponieważ – jak napisał w Liście otwartym...:
Z bezpretensjonalnej piosenki żołnierskiej stała się hasłem, stała się wyrazem symbolu. Przestałem czuć się jej właścicielem, stałem się z tej grupy ludzi, z tego obozu, który z niej zrobił swa pieśń sztandarową. Pieśń stała się własnością ogółu i zapragnąłem, by taką bezimienna własnością ogółu pozostała.
Pomimo tego uchodził dosyć powszechnie za autora pieśni był m.in obnoszony z tego powodu na ramionach w cukierni Michalika w czasie pierwszego Zjazdu Legionistów w Krakowie. W „Komunikacie Strzeleckim Okręgu Lublin” (1921, nr 7 z 23 VI) był zamieszczony artykuł Hałacińskiegoi, a obok podpisu adnotacja: autor pieśni „My, I-sza Brygada”. Oficjalne oświadczenie w sprawie powstania hymnu legionowego złożył on na ręce Marszałka dopiero po zjeździe w Lublinie.
Na początku 1925 r. Piłsudski polecił Kazimierzowi Świtalskiemu (późniejszemu ministrowi oświaty) wyjaśnienie sprawy pochodzenia pieśni przez powołanie sądu polubownego. Na pierwszej konferencji Tadeusz Biernacki nie przedstawił świadków i nie stawił się na następnej, odbytej w dniach 17–18 lutego 1925 r. Sprawa pozostawała w dalszym ciągu nie rozstrzygnięta. W tym samym czasie w artykule Quo usque tandem, zamieszczonym w „Kurierze Wileńskim”, Hałaciński przedstawił swoją ostatnia zwrotkę: Potrafim dziś dla potomności. Następnym etapem tej swoistej bitwy o prawa autorskie były dwa wspomniane już artykuły przemawiające na korzyść Andrzej Hałacińskiego. W odpowiedzi Tadeusz Biernacki ogłosił w następnym roku broszurę, w której w definitywny sposób podkreślał swoje autorstwo. Dalszy ciąg sporu nie jest jednak znany, brak wszelkich informacji na ten temat. Wiadomo tylko, że Hałaciński złożył w 1937 r. w Wojskowym Biurze Historycznym w Warszawie 60-stronicową dokumentacje w tej sprawie, popartą pisemnymi oświadczeniami świadków. W rezultacie przyjęto, że pieśń jest utworem wspólnym Andrzej Hałacińskiego (3 zwrotki) i Tadeusz Biernacki (6 zwrotek) (Jan Ciałowicz, PSB, t. IX, s. 259). Nie wiemy, niestety, która to trzecia zwrotka została przypisana Andrzej Hałacińskiemu (na pewno zwrotki: 8 i 9). Nie rozstrzygnięta pozostała także sprawa refrenu. Z pierwszych lat niepodległości pochodzi anonimowa zwrotka zamieszczona w Śpiewniku żołnierskim (Warszawa 1921):
Pamięta wszak Warszawa chwile,
Gdy szarych garść legunów szła!
Rzuciła nam: „Germanofile”,
Do naszych ócz spłynęła łza[1].
Spór o autorstwo pieśni My, Pierwsza Brygada został zakończony w 1938 r., a rozstrzygał go ppłk. dypl. (wówczas mjr) Zygmunt Andrzejowski. Zlecono mu zebranie informacji, bo zajmował się opracowaniem Wojennej pieśni polskiej. Spór dotyczył tylko dwóch pierwszych zwrotek i refrenu (stąd wiemy, że kolejność podawana w śpiewnikach jest błędna).
Zwrotki te brzmiały:
Legiony to – żebracza nuta
Legiony to – ofiarny stos
Legiony to – żołnierska buta
Legiony to – straceńców los
My Pierwsza Brygada, Strzelecka gromada,
Na stos Rzuciliśmy swój życia los.
Na stos! Na stos!
Nie trzeba nam od was uznania
Ni waszych mów, ni waszych łez
Skończyły się dni kołatania
Do waszych serc...jeb...was pies!
Tadeusz Biernacki podał nazwiska osób, które mogłyby zaświadczyć o jego autorstwie, ale wszystkie były świętej pamięci. Jedyny żyjący był jego podkomendnym. Spór ten wygrał ppłk. Andrzej Hałaciński, bo w jego sprawie chciało świadczyć 18 osób, (m. in. J. Olszyna-Wilczyński, A. Gluth-Nowowiejski, S. Zielan-Zieliński). Podał też okres i miejsce, gdzie tworzył dwie pierwsze zwrotki i refren (miejscowość Tasulo). Wedle niego, jako pierwsza odśpiewała je kompania porucznika (potem generała) Stanisława Skwarczyńskiego.
11 grudnia 1917 r. w Terlago pod Trydentem, w Trattoria delle Citta, Hałaciński zaśpiewał je wspólnie z żołnierzami kapitana (późniejszego generała) Józefa Olszyny Wilczyńskiego.
Hałaciński przyznawał się też do zwrotki: Umieliśmy w ogień zapału, którą napisał w 1918 r. w więzieniu na Placu Saskim w Warszawie. I do zwrotki: Potrafim dziś dla potomności, którą opublikował w 1925 r. w Kurierze Wileńskim.
Wyrok jaki zapadł, zamieszczony w przypisie III tomu Wojennej pieśni polskiej, był majstersztykiem. Zygmunt Andrzejowski przyznał Hałacińskiemu autorstwo 3 pierwszych zwrotek i refrenu, podkreślił, że zostały one napisane w 1917 r. Tadeusz Biernackiemu przyznał dalsze zwrotki, jego zdaniem powstałe w 1918 r.
Chciał w ten sposób zaznaczyć nie kolejność zwrotek (tego, poza dwoma pierwszymi, nie wiemy), tylko kto był pierwszym autorem. Tak nakazywało mu sumienie. Był w bardzo trudnej sytuacji. Patrząc na dokumenty w Wojskowym Biurze Historycznym, które widział Zygmunt Andrzejowski – nie ma dowodu na to, czy Tadeusz Biernacki cokolwiek napisał – są tam jego oświadczenia i broszura, którą wydał. Tyle, że w momencie w którym Zygmunt Andrzejowski zajmował się sprawą, Biernacki był oficerem w służbie czynnej i pracował w Sztabie Generalnym w Warszawie. Miał wielu wpływowych przyjaciół. Starszy o kilka lat Hałaciński był rezerwistą, mieszkał na prowincji, w Łucku, a przyznawał się do tylko do czterech zwrotek i na dodatek twierdził, że pieśń jest dziełem zbiorowym legionistów i tak powinno pozostać[18].
Wiele kontrowersji wzbudzała również melodia „Pierwszej Brygady”. Powszechnie uważa się, że pierwowzorem melodii tej pieśni był tzw. „kielecki marsz nr 10”, przyniesiony do oddziałów strzeleckich przez orkiestrę strażacką, która w czasie powtórnego zajęcia Kielc w całości wstąpiła do Legionów. Była to melodia pułku piechoty armii carskiej, stacjonującego w Kielcach do wybuchu wojny. W śpiewniczku kapelmistrza tej orkiestry, Sikorskiego, popularny marsz został zanotowany pod numerem 10. Marsz ten miał nosić tytuł Przejście przez Morze Czerwone (zob. Leszek Mazan, Żołnierska nuta, „Przekrój” 1982, nr 1956), Dni naszego życia lub Walecznym za Ojczyznę (zob. Stanisław Mróz, My, Pierwsza Brygada. Tajemnica melodii i tekstu, „IKC”, 1918, nr 324). Próbowano także udowodnić germańskie pochodzenie melodii (Adolf Nowaczyński), wskazując na operetki niemieckie („Błękitni huzarzy, Króla Midasa”)[1]. Według badań Wojciecha Jerzego Podgórskiego melodię Marsza Pierwszej Brygady zaczerpnięto z marsza M. D. Tomnikowskiego Przed rozłąką – najprawdopodobniej to tę melodię usłyszał kapitan Andrzej Brzuchal-Sikorski i to on opracował na orkiestrę tę melodię jako marsz nr 10[17].
Odpierając ataki przeciwników „dumnej pieśni” Stanisław Zetowski w artykule Pierwsza Brygada pieśnią narodową („Muzyka”, 1935, nr 5–7) słusznie zauważył, że o charakterze narodowym melodii rozstrzyga głównie tekst i wżycie się danej melodii w dusze społeczeństwa. Pierwszy raz orkiestra zagrała „marsz kielecki” przy wejściu I Brygady do Nowego Sącza. Istnieją przekazy, że grany był również przy wejściu do Kęt i nad Nidą.
W okresie międzywojennym pieśń pretendowała niemalże do miana hymnu narodowego. Wykonywano ją często podczas oficjalnych uroczystości państwowych i wojskowych. Była też ulubioną pieśnią Marszałka Józefa Piłsudskiego. Wacław Jędrzejewicz tak wspominał w 1985 r.:
Piłsudski uważał ją za pieśń I Brygady, ale Brygada właściwie jej nie śpiewała. Myśmy śpiewali „Kiedym maszerował”, albo „W dzień sierpniowy i ponury”, piosenki wcześniejsze. Potem się dopiero śpiewało „Pierwszą Brygadę” na specjalne życzenie Piłsudskiego, który bardzo lubił tę pieśń oraz śpiewał ją sam, choć głosu nie miał za grosz. (Zeszyty Historyczne, Paryż 1985, z. 73, s. 10–11).
Po 1939 r. pieśń początkowo poszła w zapomnienie. Nowy Wódz Naczelny, który na pewno nie darzył pieśni zbytnią sympatią, zaakceptował ją dopiero w dniu 14 czerwca 1943 r. w czasie wizytacji oddziałów Armii gen. Andersa na Bliskim Wschodzie.
Popularność utworu sprawiła, że na jego melodię układano coraz to nowe wersje. Już w 1921 r. pojawiła się „Pieśń 22 Pułku Piechoty” („Żołnierz Polski”, 1921, nr 5), w 1926 r. napisany przez Włodzimierza Gilewskiego „Hymn Szwoleżerów Nr 2” (Rkp. BJ, przyb. 52/72, k. 45), w 1943 r. tekst Leona Pasternaka „Hymn I Dywizji”, a w czasach najnowszych, np. „Hymn Zaborza”[1].
Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.